Często tu czytam, że czujecie się samotne, bo nie macie przyjaciół. Ja mam inny problem. Przyjaciółkę mam, ale ostatnio doszłam do wniosku, że jakąś dziwną. Niby się rozumiemy i wiele dobrego dla mnie zrobiła, ale to chyba przez nią nie mam chłopaka. Jest bardzo specyficzna i krótko mówiąc, nie potrafi się normalnie zachowywać. Jak gdzieś wychodzę, to zazwyczaj z nią i ludzie patrzą na mnie przez jej pryzmat.
Ona potrafi szokować wyglądem, słowami, gestami. Wszystkim. Przede wszystkim, jest pulchna. Mnie to nie przeszkadza, ale jak zakłada świecące rajstopy i krótką spódniczkę, to trudno tego nie zauważyć. Ja taka niepozorna, a obok taki dziwak (tak jej kiedyś ktoś powiedział). Czasami robi mi tym wiochę. Ona lubi siebie, a inni patrzą na nią jak na wariatkę. A skoro ja się z kimś takim zadaję, to pewnie też jestem pokręcona.
Jeszcze ciekawiej się robi, jak ona się odezwie, albo zacznie robić jakieś dziwne rzeczy. Boję się, że chłopcy dlatego nawet do mnie nie podchodzą.
Jest strasznie głośna. Ona nie mówi, ale krzyczy. Nawet jak chce mi coś głupiego opowiedzieć, to w autobusie na cały głos. Ludzie pukają się po głowach, a mnie jest wstyd. Fajnie być spontanicznym, ale ona z tym przesadza. Na imprezach to samo. Zaczepia wszystkich, śmieje się jak głupia, próbuje mnie dla żartu swatać. Ostatnio tańczyła na krześle u koleżanki na domówce i się zawaliło pod nią.
Jak ktoś jej się nie spodoba, to potrafi to głośno powiedzieć. No i potem wszyscy myślą, że ja jestem taka sama, ale jeszcze tego nie pokazałam. Nie za bardzo wiem, co bym mogła z tym zrobić. Nie zmienię jej, a przez tą przyjaźń w ogóle nie poznaję nowych osób. Wszyscy się jej boją, więc do mnie też nie podchodzą.
Naprawdę mam wrażenie, że to przez nią nie mam chłopaka. Ciekawe co o tym myślicie...
Aldona