Wychowywanie nastoletniej córki to nie lada wyzwanie. Przez lata troszczyłam się o to, żeby wyglądała porządnie, dobrze się uczyła, nie imprezowała, nie ciągnęło jej do używek. Tłumaczyłam, błagałam i przyniosło to efekty. Wyrosła na fajną dziewczynę, której można zaufać. Tak mi się wydawało, bo możliwe, że od dawna mnie oszukuje. Byłam naiwna, przyznaję, ale żadna matka nie posądzi swojego dziecka o coś tak obrzydliwego. Teraz jestem prawie pewna, że ona znalazła sobie sponsora, który spełnia jej zachcianki!
Może nie jesteśmy najbogatszą rodziną, ale nigdy niczego jej nie odmawiałam. Wolałam sama chodzić w starych ubraniach i wszystko inwestowałam w nią. Chciała nowe buty, spodnie, telefon – miała. Chyba to było dla niej za mało. Jakiś czas temu zaczęła znosić do domu drogie prezenty. Mówiła, że znalazła na promocji lub kupiła za kieszonkowe, koleżanka jej dała, bo kupiła i nie mogła się przekonać. I takie tam bajki. Wierzyłam, bo co miałam zrobić. Co z tego, że kieszonkowe nie wystarczyłoby jej na takie rzeczy, a nietrafione zakupy można zwrócić do sklepu...
Przeczytałam artykuł na temat dzisiejszej młodzieży i dopiero to mnie uświadomiło, do czego są skłonne młode dziewczyny. Chcą być najmodniejsze, rodzice rzadko mogą im to zapewnić, więc szukają bogatych przyjaciół. Przede wszystkim starszych facetów. Nawet nie chcę myśleć, co ona musiała zrobić, żeby tak ją nagradzał... Na piękne oczy lub za uśmiech chyba nie daje się takich prezentów. Jestem przerażona, bo mam chyba w domu nastoletnią prostytutkę!
Ona wszystkiemu zaprzecza. Trzyma się wersji, że sama to wszystko kupiła lub dostała. Problem w tym, że np. jej telefon jest wart w sklepie przynajmniej 1500 zł. Tygodniowo daję jej 20 zł. Łatwo policzyć ile czasu musiałaby na niego zbierać, a aż taka oszczędna nie jest. Dalej znika gdzieś wieczorami. Mówi, że spotyka się z koleżankami i nie mogę jej tak kontrolować. Teraz to już w ogóle nie wiem, co się z nią dzieje. Pracuję w sklepie, więc nie ma mnie w domu przynajmniej do 18. Co córka robi wcześniej? Sama chciałabym wiedzieć.
Kiedy pytam, co robiła w ciągu dnia, mówi, że była w szkole, spacerowała z koleżanką, albo czytała książkę i siedziała w domu. To bardzo ciekawe, bo ostatnio twierdziła, że siedziała w mieszkaniu, a ja kilka razy dzwoniłam na numer domowy i ani razu nie odebrała. Pewnie się gdzieś szlaja i wraca na chwilę przed moim przyjściem z pracy. Dobrze, mogę zrozumieć, że chodzi swoimi drogami, ale jak mam być spokojna, skoro podejrzewam ją o takie rzeczy... Kiedy pomyślę, że w tym czasie migdali się z jakimś obleśnym facetem, może nawet starszym ode mnie... Jak jakaś galerianka.
Jestem przerażona. Nie wiem jak z nią rozmawiać i co robić. Ostatnio wykrzyczałam, że nie chcę mieć córki-szmaty. Puściły mi nerwy. Jakoś wcale nią to nie wstrząsnęło. Ona chyba naprawdę nie ma do siebie żadnego szacunku. Nie na taką osobę ją wychowywałam. Były momenty, kiedy było naprawdę ciężko, ale robiłam wszystko, żeby nie czuła się gorsza od innych. Teraz pieniądze, modne ubrania i gadżety przesłaniają jej wszystko. Mogę dać jej szlaban, ale czy to coś zmieni? Już w ogóle przestanie ze mną rozmawiać, może ucieknie z domu. Nie zasłużyłam na coś takiego i im dłużej to trwa, tym bardziej nie wiem, co robić.
Anonim