Jestem trochę starsza od większości z Was, ale to dobrze. Potrzebuję opinii kogoś młodszego. Jestem mamą nastoletniej córki. Ma 13 lat, niby jest jeszcze dzieckiem, ale w moich oczach to już mała kobietka. Chcę ją traktować poważnie, ale z drugiej strony - bardzo nie chciałabym, żeby straciła do mnie szacunek. A zdaniem niektórych ją rozpieszczam.
Postanowiłam wypłacać jej kieszonkowe. Wiem, że dosyć wysokie, ale chcę ją nauczyć samodzielności. Córka dostaje 100 zł. Nie miesięcznie, ale tygodniowo. Wychodzi więc 400 zł w miesiącu. Dużo? Tak, ale czy ZA DUŻO? Wcale nie jestem tego pewna.
Dość dobrze wiem, na co ona wydaje te pieniądze i uważam, że robi to z głową.
Zobacz również: „Zarabiam 5000 zł miesięcznie. Nie potrafię nic oszczędzić” (Historia Karoliny)
Kiedy pochwaliłam się tym koleżance, która ma dzieci w podobnym wieku, to zwątpiła. Jej zdaniem przesadziłam. Według niej 40-50 zł miesięcznie to w sam raz. 400 to już prawie patologia. Usłyszałam od niej, że niektórzy mogą mnie posądzić o kupowanie sobie uczuć córki. Nie powiedziała, że ona tak uważa, ale kto wie?
Te pieniądze idą na pierwsze kosmetyki, czasami sama sobie kupi coś do ubrania, jakieś picie na mieście, bilety do kina, prezent na urodziny koleżanki. Wiem, bo pokazuje mi paragony. Gdybym nie dawała jej takiego kieszonkowego, to i tak musiałabym jej dołożyć.
No to przesada czy nie? Moim zdaniem zdrowy rozsądek.
Ewa
Zobacz również: Ona dostaje minimalną pensję. Teraz zdradza, jak żyje się za 1500 zł miesięcznie