Jestem mamą 3-letniej córeczki. W mojej rodzinie nigdy nie było problemu otyłości, chociaż mała urodziła się dość duża. Prawie 4 kilogramy. I tak dostała 10/10 punktów, więc lekarze nie widzieli niczego groźnego. Od początku ma apetyt, najpierw pierś, potem butelki, słoiczki, powoli wchodziły kolejne dania. Trudno nazwać ją niejadkiem, bo aż sama się prosi o jedzenie. Widzę, że jest dużą, ale mam wrażenie, że niektórzy przesadzają.
Brat mi powiedział ostatnio prosto w twarz, że moje dziecko jest otyłe i to ja jestem tego winna. Podobno robię z niej kalekę. Ale różnica jest taka, że jego dzieci jedzą różne tłuste śmieci i nie tyją, a moja córka odżywia się całkiem zdrowo i rośnie... Nie wiem, w czasie wizyt u lekarza nikt mi nigdy na to uwagi nie zwrócił. Mówiło się, że to dorodny dzieciak i trzeba ją obserwować, ale bez przesady. Waży więcej, niż rówieśnicy, ale czy to źle?
O ile wiem, to dziecko w jej wieku powinno ważyć mniej więcej 12-15 kg. Córka waży już prawie 22. Sporo, ale nikt mi nie wmówi, że wygląda tragicznie. Ma zaokrągloną buzię i tłuste nóżki, ale ja nie widzę tutaj nic groźnego. Przecież to dziecko i na pewno z tego kiedyś wyrośnie. Przyjdzie taki czas, że wyciągnie ją do góry i problemu nie będzie. Na razie niech sobie będzie pulchna. Najważniejsze, że jest zdrowa i szczęśliwa.
Zdaję sobie sprawę, że matka zawsze inaczej patrzy na dziecko, ale jest mi trochę przykro, że ktoś nam takie rzeczy zarzuca. Naprawdę się nad tym uczciwie zastanawiam i uważam, że nie popełniłam żadnego błędu. Moje dziecko nie jest wielkim potworem. Jeśli ktoś zbłądził, to chyba mój brat, bo takich rzeczy się nie mówi!
Rozumiem, że w rodzinie można powiedzieć więcej i szczerze, ale są jakieś granice. Uważam, że on nie ma prawa zwracać mi uwagi w takich sprawach. Nie widzę w tym żadnej troski, ale tylko złośliwość. Czy tylko ja tak myślę? Jeśli przyznam mu rację, to zaraz usłyszę, że mam leniwego męża, a sama jestem brzydka. Skoro w rodzinie można wszystko komentować...
Nie zrywam z nim kontaktu, ale tak szczerze mówiąc, to się trochę na niego obraziłam. Byłoby źle, gdyby moje dziecko ważyło 30 kg, a nie kilka kilogramów więcej, niż norma. Tymczasem on ma je za tłuściocha, a mnie za złą matkę.
Prawda, że przesadził?
B.