Spotkał mnie taki zaszczyt i niedługo zostanę matką chrzestną dziecka mojej kuzynki. Tak naprawdę to nikt w naszej rodzinie nie jest jakoś bardzo wierzący. Te chrzciny to raczej w ramach tradycji, niż duchowej potrzeby. No, ale to jednak poważna sprawa, więc wypadałoby się przygotować.
Prawda jest taka, że nie wyobrażam sobie pójść po tylu latach przerwy do spowiedzi. Nie jest mi to specjalnie potrzebne. Swoje za uszami pewnie mam, ale nie mam zamiaru opowiadać o tym obcemu człowiekowi i jeszcze słuchać pouczeń.
Z tego powodu komunia w czasie mszy teoretycznie też odpada… A może jednak nie?
Do wiary mam stosunek raczej luźny, więc jestem skłonna przystąpić do komunii bez wcześniejszego spowiadania się. Dla mnie to zwykły rytuał, ale różnica polega na tym, że przy eucharystii są też inni. Zaraz by zauważyli i skomentowali, gdybym nie przyjęła. Nie chcę robić skandalu, bo chyba nie na tym zależy mojej kuzynce.
Ja jestem gotowa to zrobić i nie wydaje mi się, żebym miała później z tego powodu wyrzuty sumienia. Dla jednych to ciało Chrystusa, dla mnie bardziej opłatek. Co myślicie o takim podejściu?
O tym, że nie byłam u spowiedzi przecież nikt się nie dowie.
Agnieszka