Mam 26 lat i szczękę w gorszym stanie, niż moja 70-letnia babcia. Długo myślałam, że ma przynajmniej częściową protezę, ale prawda jest taka, że wszystkie zęby są prawdziwe. Zazdroszczę i wcale nie żartuję. W jej wieku już na pewno będę miała sztuczną szczękę i raczej nie pierwszą. Zawsze miałam z tym problem i myślałam, że taka moja uroda, ale dzisiaj wiem, że zawinili moi rodzice.
Nawet na zdjęciach z dzieciństwa widać, jakie miałam straszne zęby. Dosłownie czarne od góry do dołu. O ile wiem, to nigdy nie przyjmowałam żadnych silnych leków, więc o co chodzi? Dopiero babcia mnie oświeciła, że to robota mojej mamy. Podobno karmiła mnie butelką, przez sen. Tak mnie nauczyła i takie są efekty. Mleko zostawało na zębach przez całą noc i robiły się coraz większe dziury.
Już w wieku 5-6 lat nie miałam kilku mleczaków, a te które zostały były straszne. Dzieci się ze mnie śmiały. Nie mam pretensji, bo nie wyglądałam normalnie.
Czarne mleczaki wreszcie wszystkie wypadły i przez chwilę miałam w miarę normalne zęby. Jak to dziecko, nie zwracałam na nie większej uwagi. Jeszcze nie potrafiłam zrozumieć, że jak sama o nie nie zadbam, to będę cierpiała. Rodzice w ogóle się nie przejmowali, czy myję zęby. Pamiętam, że często robiłam to nawet przed kolacją, a potem jadłam kanapki, słodycze... Byłam stałym gościem dentysty w szkole.
To był wstyd, bo na przeglądzie ciągle znajdował nowe dziury. Potem co tydzień byłam wywoływana do gabinetu, inne dzieci prawie wcale. Ledwo skończyłam podstawówkę i miałam całą szczękę w czarnych plombach, bo takie się kiedyś robiło. Rodzice oczywiście nie widzieli problemu, a mogli mi jakoś pomóc! Prywatnie zrobiliby mi to porządnie.
Potem okazywało się, że te plomby nie były szczelne, wymieniłam niektóre, znowu trzeba było wiercić. Z niektórych zębów zostały tylko kawałeczki.
Kiedy wypadła mi górna dwójka, to już mnie wzięli do dentysty, ale oczywiście musieli zaoszczędzić. Wstawili mi jakieś dziadostwo, z którym męczę się do dzisiaj. Kiedyś można to było porządnie zrobić za rozsądną cenę, a teraz sama muszę na to zbierać. Może za kilka miesięcy się dorobię i chociaż to zmienię. Całą resztę mam w plombach, dwóch zębów w ogóle brakuje, bo to tył szczęki, więc nie opłacało się robić.
Dzisiaj dbam o zęby, jak tylko mogę, ale na wszystko jest już za późno. Wyglądają strasznie, coraz bardziej bolą. Dentyści straszą mnie, że niedługo trzeba będzie pomyśleć o implantach albo częściowej protezie. Jak młoda kobieta może z czymś takim żyć? Najgorsza jest ta świadomość, że wcale nie musiało tak być. Rodzice olali temat, a ja teraz cierpię.
Piszę to, bo może któraś z Was ma dzieci, albo sama nie dba o swoje zęby. Nie warto tak postępować, bo później to ogromny problem na całe życie.
Agata