Słuchajcie, mam problem i potrzebuję porady. Dostałam zaproszenie na chrzciny dziecka mojej koleżanki ze studiów. Prawda jest taka, że od dawna się nie widziałyśmy. Dopiero niedawno się dowiedziałam, że jest w ciąży. Nie mamy żadnego bliskiego kontaktu, tylko czasami pogadamy sobie na FB.
Ona mieszka na drugim końcu Polski i to by była dla mnie wielka wyprawa. Musiałabym zarezerwować na to przynajmniej niedzielę i potem poniedziałek, bo nie zdążę po tej imprezie wrócić tego samego dnia. Także nocleg też musiałabym sobie załatwić.
Taka wycieczka kosztuje i to sporo. Na paliwo pewnie kilka stówek, do tego hotel, a już nie mówię o prezencie dla dziecka. Pewnie wypadałoby dać coś w kopercie i to jak najwięcej...
Powiem wprost, że mi się to wcale nie widzi. Fajnie, że o mnie pamięta i uznała, że chce mnie w tym ważnym dniu zobaczyć, ale bez przesady. To nie jest jakaś wielka przyjaźń, bo zdążyłyśmy się od siebie oddalić. Kilkaset kilometrów robi swoje. Za dużo z tym wszystkim zachodu i kosztów. Nie mam ochoty tam jechać. Gdyby było bliżej i nie musiałabym nic kupować, to z ciekawości bym się wybrała.
Ale tak... Raczej nie chcę. Dlatego pytam – czy powinnam tam mimo wszystko jechać? A może jest jakiś sposób, żeby się z tego wykręcić? Nie chcę jej robić przykrości, więc nie powiem wprost, o co mi chodzi.
Ratunku!
Renata