Mam taką sprawę, która mi nie daje spać. Zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną, która niedawno przyszła do naszej szkoły. Dopiero się poznajemy i chociaż dobrze się dogadujemy, to ona coś chyba ukrywa. Mam wrażenie, że ma jakiś straszny problem, ale wstydzi się o nim powiedzieć. Spotykamy się tylko w szkole, na podwórku, albo u mnie w domu. Nigdy u niej. Może tam się coś złego dzieje?
W głowie mam gonitwę myśli... Co to może być, skoro ona tak broni swoje mieszkanie przede mną? Mam tak dziwne pomysły, że chciałabym to wreszcie sprawdzić. Może ktoś z jej rodziny jest ciężko chory i nie można mu przeszkadzać? Albo ma upośledzone rodzeństwo? Bieda w domu? Ojciec alkoholik? Jeśli tak, to tym bardziej powinnam o tym wiedzieć. Jak się mamy przyjaźnić, to nie powinna bać mi się powiedzieć.
Na razie ona w ogóle unika tego tematu. Nie mam jak się dowiedzieć, bo nikt jej nie zna. Przeniosła się tu niedawno i ja jestem dla niej najbliższa. Zastanawiam się, co z tym zrobić. Próbuję rozmawiać, ale bez skutku. To może ją kiedyś zaskoczyć i przyjść bez zapowiedzi? Nie wiem dokładnie w którym mieszkaniu mieszka, ale blok kojarzę. Mogłabym kiedyś za nią pójść.
Wtedy nie miałaby wyjścia. Chyba by mnie nie wyrzuciła? Nawet jeśli, to wypadałoby się wtedy wytłumaczyć, o co chodzi. Ja jej naprawdę chętnie pomogę, jeśli jest jakiś wielki problem. Nie powinna być z tym sama. Co o tym myślicie?
Ola