Możliwe, że niektórym się narażę, ale chyba większość matek przynajmniej spróbuje mnie zrozumieć. Prawda jest taka, że macierzyństwo potrafi być piękne, ale też koszmarnie męczące. Codziennie te same obowiązki, nieprzewidywalne zachowania dzieci. Musisz mieć oczy dookoła głowy i nad wszystkim czuwać. Ja chciałabym od tego po prostu odpocząć. Jedyna okazja w roku to mój urlop, ale do tej pory się nie udawało. Dzieci były bardzo małe, więc trzeba je było brać ze sobą, albo w ogóle nigdzie nie wyjeżdżać.
Teraz syn ma 6 lat, a córka 3. Wystarczająco dużo, żeby dali sobie radę z dziadkami przez 2 tygodnie. Wszystko zaplanowałam w ten sposób, aby im było dobrze, a my moglibyśmy odetchnąć. Moi rodzice nie mają nic przeciwko i nawet się ucieszyli, ale mąż ma jakieś wątpliwości. „Jak to będzie wyglądało?! My się rozbijamy po świecie, a dzieci siedzą zamknięte w mieszkaniu? U obcych ludzi?” - tak mniej więcej wyglądała rozmowa z nim.
Szczególnie ci obcy ludzie mnie uderzyli, ale rozumiem, że to taki skrót myślowy. Nie wiem o co mu chodzi. Twierdzi, że on nie potrafiłby z czystym sumieniem tak postąpić. Oddać dzieci, zostawić na pastwę losu i tak dalej, i tak dalej... Dziwi mi się, że miałabym odwagę tak postąpić. On nie potrafiłby wypoczywać z myślą, że maluchy są gdzieś daleko i pewnie tęsknią. Ale prawda jest taka, że już z nimi o tym rozmawiałam i cieszą się na myśl o wakacjach z dziadkami. Syn nawet mnie zachęca, żeby ich zostawić.
Czy z tego powodu, że chcę odpocząć od obowiązków, w tym nawet od dzieci, od razu jestem złą matką? Dziwne komentarze spotkały mnie nie tylko ze strony męża, ale także koleżanek, którym powiedziałam o tym pomyśle. Nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. Ja nie widzę w tym nic złego, ale może rzeczywiście coś mi się poprzestawiało w głowie...
Katarzyna