Czy jako ateistka powinnam wejść do kościoła w czasie komunii? Ewelina

28.03.2018

Mam mały problem. Nie ze sobą, ale rodzicami. Zacznę od tego, że od kilku lat jestem zdeklarowaną ateistką. Powiedziałam o tym otwarcie i nikt się za bardzo nie czepiał. Pewnie dlatego, że moja rodzina też nie jest jakaś wierząca. Praktykują tylko wtedy, kiedy wypada, czyli spowiedź na Wielkanoc, msze kilka razy w roku, ksiądz po kolędzie i tyle. Wydaje mi się, że większość Polaków tak do tego podchodzi. Mnie to strasznie denerwuje! Albo jest się katolikiem, albo nie. Po co się bawić w takie gierki.

Ja świadomie zdecydowałam o tym, że kończę zabawę z jakąkolwiek religią. Dosyć księży, kościołów, modlitw, świętych obrazków. Skoro uznaję, że nie ma Boga, to nie ma dla niego miejsca w moim życiu. Niektórzy się śmieją, że to tylko taki bunt i jak będę potrzebowała pomocy, to pierwsza padnę na kolana. Bzdura, ale mniejsza z tym. To jest moja prywatna sprawa, a niektórzy próbują to zmienić. Teraz dostałam rozkaz uczestniczenia w komunii kuzynki.

Rozumiem, że to taki zwyczaj, ale ja sobie obiecałam, że nie pojawię się w kościele z własnej woli. Nie tylko na mszy, ale na takich dziwnych uroczystościach też. Mogę czekać przed budynkiem, albo przyjść po wszystkim. Tak samo postąpię w przypadku każdego ślubu kościelnego w rodzinie. Uznaję to za zniewolenie i nie widzę sensu przysięgania przed księdzem. Nie akceptuję, więc nie chcę na to patrzeć. Mam do tego prawo? Mam. Tak jakby, bo rodzice twierdzą, że mi to prawo odbiorą...

Ich zdaniem nie muszę wstawać, śpiewać pieśni, odpowiadać księdzu, ale wystarczy, że będę w kościele. Ja nie chcę! Czy tak trudno zrozumieć, że uznaję religię za szkodliwą i nie chcę patrzeć, jak inni dają sobie prać mózgi? Mojej kuzynce będzie wszystko jedno, bo i tak będzie przejęta sobą. Na przyjęcie chętnie przyjdę.

Ja podchodzę do tego tak, że jeśli odbywa się sakrament i ludzie się gromadzą, to znaczy, że to popierają i akceptują. Ja katolickich zwyczajów nie popieram, więc nie mam zamiaru w nich uczestniczyć. Może jestem młoda, ale mam swój rozum i swoje zdanie. Będę go bronić.

Usłyszałam, że nie mogę tak sobie wybierać. Albo będę w kościele i na przyjęciu, albo mam się nigdzie nie pokazywać! I powiedziała mi to matka. Ja nie bojkotuję spotkania rodzinnego, ale zwyczaj religijny. Czy tak trudno to zrozumieć?

Tak mnie zastraszyli, że nawet zaczęłam się nad tym zastanawiać. Ale ja naprawdę nie chcę tam pójść.

Ewelina

57 % tak
43 % nie

Polecane wideo

Komentarze (16)
Ocena: 3.75 / 5
gość (Ocena: 5) 28.03.2018 20:23
Mamy konkordat, więc ślub kościelny jest tez ślubem w imieniu prawa - świętuje się połączenie pary ludzi jako małżeństwo. W oczach 'boga' i w oczach prawa. Świętuje się ich związek, początek nowej drogi życia - teorie, że wesele to typowa zabawa, która kontynuuje wątek religijny jest mocno na wyrost i nie dziwię się, że dziewczyna to od siebie rozdziela ALE uważam, że nie powinna. Wchodząc do Świątyni nie swojej wiary, obserwujesz - nie musisz brać udziału w obrządku na zasadzie; klęczenia, komunii itp. Ja też nie wierzę, nie praktykuję a na pogrzebach czy ślubach nie robie problemu z wejścia do kościoła.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.03.2018 19:43
Ludzie jakie Wy macie problemy... to aż normalnie zazdroszczę! Jestem ateistką i tak, zdarza mi się uczestniczyć w różnych rodzinnych uroczystościach związanych z kościołem (ale się tam nie modlę!, po prostu jestem z rodziną) i nie, niebo na łeb mi się nie zwaliło, nigdy! Powiem więcej, na święta do dziadków też się wybieram, podobnie jak i reszta mojej, w większości niewierzącej, rodziny, bo będzie super, bo będziemy razem. Kościół zaliczą tylko wierzący, ale moi dziadkowie nie mają związanego z tym bólu tyłka, bo mimo swoich 93 lat, to nowocześni i tolerancyjni ludzie!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.03.2018 17:43
Skoro chrześcijanie wybierają sobie tylko część przykazań według których żyją, to ty jako ateistka możesz zrobić coś chrześcijańskiego.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.03.2018 17:24
D*pa z Ciebie, nie ateistka. Ateizm polega nie braku wiary, a nie hejcie. Co Ci do tego w co kto wierzy? Masz w sobie mnóstwo nienawiści do Kościoła, a to akurat nie ma nic wspólnego z ideą ateizmu, więc tak tego nie tłumacz. Ja mam i wśród znajomych i w rodzinie osoby niewierzące i nikt nigdy cyrków nie robił. Chodzą, aby rodzinie sprawić przyjemność. Mój były chłopak, ateista chodził ze mną do kościoła, bo sam chciał. Nie modlił się, po prostu stał obok i tyle. Moja koleżanka ateistka wzięła nawet ślub kościelny, taki jednostronny, bo jej mąż jest bardzo wierzącą osobą. Zgodziła się nawet na wychowania dziecka w wierze. Po prostu zabroniła zmuszać dziecko do czegokolwiek, ale uważa że skoro to ważna część życia ojca, to dziecko ma prawo ją znać i samo podjąć decyzję.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 28.03.2018 13:04
Nie chcesz - nie idź. Też jestem ateistką, ale takich cyrków nie urządzam. Czego się boisz? Że się nawrócisz? xD Uczestniczyłam w kilku ślubach, byłam na komunii młodszej siostry (już jako dziecko/nastolatka byłam zdeklarowana jako niewierząca), ba - zdarzało mi się uczestniczyć w rekolekcjach w okresie gimnazjum i liceum (na zasadzie - pójdę i zobaczę "z czym to się je") - posłuchałam i tyle. Na mszy nie wykonuję znaku krzyża, nie klękam, tylko siadam, jak inni klękają, wstaję bardziej z szacunku do młodych niż figurki na ołtarzu. Także... takie zapieranie się wydaje mi się dziecinne i pozbawione sensu. Zwłaszcza w kraju, gdzie 90 tradycji wywodzi się z chrześcijaństwa (ok, tak naprawdę z pogaństwa, ale to temat na oddzielną dyskusję).
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie