Od kiedy pamiętam nie lubię się opalać. Na słońcu od razu robi mi się niedobrze. W ogóle nie widzę sensu, żeby tak bezczynnie leżeć i się smażyć. Nie chcę dostać raka, a poza tym opalenizna mi się w ogóle nie podoba. Mało kto mnie rozumie, bo np. koleżanki robią wszystko, żeby mieć bardzo ciemną karnację. One twierdzą, że wtedy człowiek wygląda zdrowo i ma większe powodzenie. Sama nie wiem. Chłopaka w sumie nie mam, ale wątpię czy to jest wina bladej skóry. W związku chyba chodzi o coś więcej, niż tylko wygląd?
Piszę do Was, bo się zastanawiam. Może naprawdę to jest problem i powinnam coś z tym zrobić? Ostatnio usłyszałam, że wyglądam jak córka młynarza. Albo, że mam pokój w ciemnej piwnicy. Podobno prześwitują mi wszystkie żyły, a moje białe nogi aż rażą w oczy. Mam się zmusić i poleżeć trochę na słońcu? To się pewnie skończy poparzeniem, ale w sumie nie chcę być już takim dziwadłem.
Głupio mi nawet prosić o radę w takiej sprawie, ale sama nic nie wymyśliłam. Ja nie lubię się opalać i podoba mi się jasna skóra. Niektórzy ludzie mnie z tego powodu krytykują, a nawet się śmieją. Niby powinno się być sobą i myśleć o przypodobaniu się innym, ale wiadomo jak jest. Sama być już nie chcę. I chociaż nie wierzę, że ciemna karnacja coś tutaj zmieni, to może warto spróbować… Choćby wbrew sobie.
Dlatego mam proste pytanie - czy blade dziewczyny nie podobają się chłopakom? Będę miała większe powodzenie jak się wreszcie opalę? Nie śmiejcie się z moich dylematów. Dla mnie to naprawdę jest teraz ważne.
M.