Już dawno minęły czasy, kiedy wykształcenie wyższe było domeną wyłącznie dziewcząt z bogatych domów. Dzisiaj studiują niemal wszyscy. Biedni, bogaci, obojga płci, potomkowie rodzin inteligenckich, jak i takich, które do tej pory na nauce się nie skupiały. Dostęp do szkolnictwa wyższego jest niemal nieograniczony. Gwarantuje to bogata oferta studiów państwowych, prywatnych i stypendiów. Nie pozostaje nam nic innego, jak się z tego cieszyć.
Temat ten łączy się bezpośrednio z naszym życiem uczuciowym. Niemal każda z nas, rozmyślając o ideale mężczyzny, wspomina nie tylko o wzroście, wysportowanym ciele, poczuciu humoru i manierach, ale także o wykształceniu. Najlepszym kandydatem na męża jest minimum magister. Choć nie zawsze, bo dla niektórych z nas tytuł nie ma znaczenia, jeśli ukończony kierunek pozostawia wiele do życzenia.
O jaką specjalność chodzi? Zapytałyśmy o to młode Polki, które wskazały, ze studentami jakich kierunków jest im raczej nie po drodze. Podzielasz ich obawy?
INFORMATYK
- Przerażają mnie faceci, dla których największą frajdą jest przesiadywanie przed komputerem. Jeśli ktoś wybrał taką specjalizację, to na pewno to lubi, a to nic dobrego nie wróży. Dla mnie typowy student informatyki to taki „no life”, który odwraca wzrok od monitora tylko wtedy, kiedy naprawdę musi. Zazwyczaj wystarcza mu jednak kontakt z wirtualną inteligencją, a ja wolałabym być z kimś, kto zwraca na mnie uwagę. Zarobki po tym kierunku są raczej w porządku, ale pieniądze to nie wszystko – twierdzi Paulina.
SOCJOLOG
- Z jednej strony to całkiem fajne, że chłopak wybiera kierunek humanistyczny. Pod warunkiem, że nie robi tego z przymusu i braku innego pomysłu na siebie. Badanie społeczeństwa to ciekawa sprawa i pewnie byłoby z nim o czym porozmawiać. Problem w tym, że to raczej temat bez przyszłości. Jeszcze nie słyszałam o socjologu, który zrobiłby karierę i nie martwił się o pieniądze. Nieliczni zostają na uczelni, cała reszta kończy studia i od nowa zaczyna szukać swojej drogi życia. Wolę bardziej zdecydowanych facetów, którzy na czymś stoją – uważa Monika.
TEOLOG
- Nie jestem jakoś bardzo antykościelna, ale to nie powód, żeby wiązać się z kaznodzieją. Spotkałam w moim życiu dwóch świeckich studentów teologii i to wystarczyło, żeby się raz na zawsze uprzedzić. Tylko udawali rozrywkowych, ale i tak byli do oporu sztywni. Ktoś, kto studiuje naukę, chociaż to za dużo powiedziane, opartą o podania z przeszłości i pozbawioną faktów oraz dowodów, jest raczej oderwany od rzeczywistości. Nie wspominając o tym, że co można po teologii robić? Chyba tylko się modlić, żeby dostać jakąkolwiek pracę – obawia się Adrianna.
INŻYNIER
- Mam mieszane uczucia co do studentów uczelni technicznych. Inżynier to z jednej strony fajna sprawa, bo wymaga ścisłego umysłu i sporej pracy, na dodatek gwarantuje późniejsze zatrudnienie. Ale z drugiej – trzeba być trochę nieżyciowym, żeby fascynować się tak trudnymi sprawami. Może to wynika z moich kompleksów, ale ja bym na takim kierunku nie wytrzymała ani dnia. Studia tego typu wymagają mnóstwa nauki i zacięcia, co samo w sobie jest godne pochwały, ale wtedy raczej nie ma się czasu na normalne życie. A wiadomo, że czasy studenckie to nie powinny być tylko książki, ale też trochę szaleństwa – ocenia Ola.
POLONISTA
- Nigdy nie związałabym się z polonistą, bo moja mama już to zrobiła i wystarczy. Kocham ojca, ale obcuję z nim od urodzenia i wiem, z czym to się wiąże. To nie jest typ faceta, który naprawi cieknący kran albo będzie bronił swojego zdania. Przez całe życie chodzi z głową w chmurach, czyta poezję, często wtrąca cytaty z najważniejszych dla niego dzieł. Jak oglądamy razem rozmowę polityków, to ja się wkurzam, że gadają głupoty, a on analizuje ich umiejętności językowe, wytyka błędy stylistyczne. To jest zupełnie inny świat. Jak się człowiek naczyta, to potem trudno mu wrócić do rzeczywistości. Ja tam wolę konkrety – dzieli się swoimi doświadczeniami Dominika.
WYCHOWANIE FIZYCZNE
- Wysportowanym chłopakiem bym nie pogardziła, ale to już jest przesada. Fajnie, jak o siebie dba, chodzi na siłownię albo biega, ale czy to powód, żeby studiować fikołki? Wiem, że na AWF-ie są różne specjalizacje, niektóre związane z medycyną, ale ze skojarzeniami trudno walczyć. Dla mnie to trochę pójście na łatwiznę, bo takie wychowanie fizyczne albo turystykę i rekreację zawsze łatwo skończyć. Mnie kręci bardziej typ naukowca. W dobrej formie, ale jednak facet z głową na karku – dodaje kolejną propozycję Adrianna.
MATEMATYK
- Nie ma dla mnie nudniejszej i bardziej niezrozumiałej nauki. Wiem, że to wstyd, ale nie można być dobrym we wszystkim. Jak myślę o studencie matematyki, to od razu widzę swojego nauczyciela z gimnazjum. Młody facet, ale zupełny kosmita. Ponury, nie dało się z nim dogadać, wycofany, a uśmiechał się tylko wtedy, kiedy ktoś z nas dobrze rozwiązał zadanie. Było widać, że cyferki go kręcą, ale mnie to na pewno nie pociąga – twierdzi Weronika.