Mówi się, że rodzic nie może za bardzo ingerować w życie swojego dorosłego dziecka. Powinien wspierać i służyć dobrą radą, ale nie może do niczego zmuszać. Czasami to trudne, ale do tej pory akceptowałam wszystkie wybory córki. A przynajmniej otwarcie nie krytykowałam. Oczywiście w każdej sytuacji miałam swoje zdanie i kiedy prosiła o pomoc - mówiłam, co o tym wszystkim myślę.
Momentami trudno było na to patrzeć. Widziałam, że pakuje się w kłopoty, ale żeby nie wyjść na nadopiekuńczą matkę - siedziałam z boku. Ciągle powtarzała, że sama bierze za siebie odpowiedzialność, więc nie chciałam się kłócić. Tak samo było wtedy, kiedy przyprowadziła do domu nowego chłopaka. Chwilę po zakończeniu bardzo trudnego związku, któremu od początku byłam przeciwna.
Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale milczałam. Jej życie, jej wybory i to ona będzie ponosiła konsekwencje. Ale czasami tak się nie da. Niedawno zapomniałam o tej bezstronności i podjęłam bardzo stanowcze kroki.
Zobacz również: Polki chwalą się pierścionkami zaręczynowymi na Instagramie. Który najładniejszy?
fot. Unsplash
Córka zawsze mówiła, że chce stworzyć wspaniałą rodzinę. Jej mąż powinien być zaradny, odpowiedzialny, pracowity, czuły. A tymczasem związała się z kimś, kto jest tego zaprzeczeniem. Nie potrafi podejmować samodzielnych decyzji, miga się od roboty, rzadko okazuje uczucia i ogólnie jest mu wszystko jedno. Stwierdziłam jednak, że skoro ona jest szczęśliwa, to niech jej będzie.
Już nawet się do niego przyzwyczaiłam. Co nie oznacza, że płakałabym z rozpaczy, gdyby się rozstali. Nadal uważam, że ona zasługuje na kogoś bardziej rozgarniętego. Teraz może to być znacznie trudniejsze, bo poinformowali, że zamierzają się pobrać. On się oświadczył, ona powiedziała „tak” i będzie ślub. Oczywiście jeszcze nic dokładnie nie wiadomo, bo narzeczony czeka na inicjatywę córki.
Sam ten fakt mnie dobił. A kiedy zobaczyłam, jaki pierścionek zaręczynowy od niego dostała, to poczułam, jakby ktoś dał mi w twarz. Nie jest skromny, ale wręcz badziewny. Nie reprezentuje sobą żadnej wartości.
Zobacz również: „Oświadczyłem się dziewczynie, która nie chce mieć dzieci. Oszukała mnie!”
fot. Unsplash
Uważam, że symbole są ważne i coś oznaczają. Ten pierścionek zwiastuje wszystko, co najgorsze. Kolejny raz ten chłopak potwierdził, że na niczym mu nie zależy. Brak gustu, obycia, godności i pieniędzy oczywiście też. Zapytałam moją córkę: podoba ci się to? Stwierdziła, że to tylko rzecz, a liczy się to, co za nią stoi. A według niej to wielka miłość i wspaniały mężczyzna. W duchu zaklęłam, żeby wreszcie wybrała się do okulisty, ale nie chciałam podgrzewać atmosfery.
Niedawno nadarzyła się okazja, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Pierścionek leżał pod stolikiem kawowym w ich salonie. Gdzieś go pewnie odłożyła i spadł albo przypadkiem zsunął się z dłoni. Sięgnęłam po niego. Biłam się z myślami, co dalej, ale kiedy usłyszałam za drzwiami kroki - schowałam go do kieszeni. To był odruch. Później wracając do nich coś we mnie wstąpiło i przechodząc przez most wyrzuciłam go do rzeki.
Nie chciałam mieć go przy sobie. I nie chciałam, żeby córka nosiła coś takiego. Zadzwoniła kilka godzin z płaczem, że zgubiła dowód ich miłości. Nie było mi przykro.
Zobacz również: Te pierścionki zaręczynowe będą HITEM w tym sezonie ślubnym!
fot. Unsplash
Przy kolejnej okazji podjęłam temat. Córka nadal roztrzęsiona, że bez pierścionka zaręczynowego to nie to samo. A narzeczony niewzruszony - czego wy ode mnie chcecie, przecież kupiłem błyskotkę i to nie moja wina, że się gdzieś zawieruszyła. Znajdzie się. A jak nie, to trudno. Niedługo dostanie od niego obrączkę i starczy. To nie tak miało wyglądać. Wzięłam go na słówko i stanowczo powiedziałam, żeby pokazał gest i kupił nowy. Lepszy.
Troszkę go zatkało, ale efekt jest taki, że dzwonił właśnie po kryjomu i umówiliśmy się na wspólną wizytę u jubilera. Mam mu doradzić. I już ja się postaram, żeby to nie było byle co. Jak będzie trzeba, to puszczę go z torbami. Niech się przekona, że takie sprawy to nie żart. A córka niech wreszcie dostanie to, na co zasługuje.
Oczywiście nie chodzi tylko o pierścionek. On powinien zrozumieć, że jeśli chce żyć z moją córką, to najpierw musi się postarać. Uważam, że cała ta historia nie jest dla mnie powodem do wstydu. Ktoś musiał ratować sytuację.
Barbara