Niejednej z nas zdarzył się flirt w sieci. Zwłaszcza przed kilkoma laty było to szczególnie popularne – wizja pikantnych rozmów z nieznajomym we własnym domu kusiła. Taka opcja mogła wydawać się szalenie interesująca dla singielek, które w ten sposób dawały upust swoim emocjom i potrzebom. Ale moda na flirtowanie przez internet, cyberseks czy korzystanie z portali randkowych nie minęła. Okazuje się, że wykorzystywanie sieci w dwuznacznym celu wciąż ma wielu zwolenników.
Z badań portalu C-Date.pl wynika, że co trzecia korzystająca z portali randkowych osoba robi to w celach erotycznych. Mało tego – aż 44 proc. respondentów nie uważa flirtu przez internet za zdradę. Największa różnica jest oczywiście między płciami – za niewinne zabawy on-line uznaje takie działanie 64 proc. panów, ale już tylko 36 proc. pań nie ma nic przeciwko, by ich partner korespondował z inną kobietą przez internet. Najbardziej liberalne w tej kwestii okazały się Niemki – ponad połowa z nich nie miałaby nic przeciwko, by ich mężczyzna flirtował w sieci.
Oto plusy wirtualnego romansu:
- Przełamanie barier. To dobra opcja dla kobiet, które są nieśmiałe i nie doceniają swojej kobiecości. Dla nich możliwość odbywania pikantnych rozmów przez internet jest prawdopodobnie jedyną możliwością, aby doświadczyć czegoś podobnego.
- Odskocznia. Dla kobiet znudzonych trudami codziennych dni i niezadowolonych ze swojego życia intymnego, wirtualny romans może być intrygującym doznaniem. Może się to również spodobać kobietom, które szukają mocnych wrażeń.
- Anonimowość. Dzięki internetowi można mieć kilku (czy nawet kilkunastu) „kochanków”, co wieczór innego. Nie ma ryzyka, że ktoś cię zauważy. Tutaj można puścić hamulce i… wodze fantazji. Ta anonimowość to zdaniem wielu kobiet duży komfort psychiczny.
- Bezpieczeństwo. Jak zauważyła jedna z cytowanych przez nas internautek, przy romansie w sieci nie ma mowy o wpadce czy zarażeniu się chorobą. Poza tym taki układ można skończyć w dowolnym momencie, po prostu wyłączając komputer. Proste, prawda?
Oto minusy wirtualnego romansu:
- Romans to romans. Zdaniem wielu osób wirtualny seks czy flirt jest zdradą. Nawet jeśli nie fizyczną, to psychiczną i emocjonalną. Nigdy nie wiemy, jak nasz partner zareagowałby na wieść o tym, co robimy w sieci. Poza tym wirtualny romans może zakończyć się… romansem w realu.
- Pogłębianie kryzysu. Jeśli uprawiasz cyberseks, będąc w związku, to znak, że między tobą a twoim partnerem nie układa się najlepiej. Coś jest w waszym związku nie tak, a wirtualny romans na pewno nie pomoże wam się z tego podźwignąć. Szczególnie gdy partner przyłapie cię na gorącym uczynku.
- Zatracanie się. Co by o nim nie mówić, wirtualny romans nie jest normalnym typem relacji. Niedobrze, jeśli się w nim zatracimy. Takie spotkania w sieci mogą rodzić problemy z satysfakcją seksualną w rzeczywistości. To jednak nie to samo co normalne spotkanie z mężczyzną.
- Anonimowość. Celowo wymieniamy ją ponownie, ponieważ anonimowość jest zarówno zaletą, jak i wadą wirtualnego flirtu. Nigdy nie wiesz, kto siedzi po drugiej stronie – zwłaszcza jeśli wasz kontakt ogranicza się do wymiany maili lub rozmów na komunikatorze. W większości przypadków kontaktujemy się z naszym wyobrażeniem o człowieku, stworzonym na podstawie podanego przez niego opisu.
Jeśli twoje życie intymne cię znudziło i szukasz nowych doznań, dlaczego miałabyś nie spróbować wirtualnego romansu? Wszystko jest przecież dla ludzi – byle z umiarem i zachowaniem zdrowego rozsądku. Pamiętaj jednak, że wikłanie się w wirtualny romans, szczególnie jeśli jesteś w związku, nie służy dobrze relacji partnerskiej i może doprowadzić nawet do rozstania. Wirtualny romans lepiej potraktować jako jednorazową odskocznię, a nie sposób na życie. Z badań wynika, że seks przez internet ma za sobą ponad połowa polskich internautów.
Ewa Podsiadły-Natorska
Zobacz także:
Miłość w sieci się zdarza.
„Pan pozna panią” odchodzi do lamusa.
Polki mają wirtualnych kochanków – zarówno singielki, jak i kobiety w związkach. „Mam męża i dzieci, ale czasem zwyczajnie potrzebuję zaszaleć z kimś innym. Co w tym złego? Mam wirtualnego kochanka. Jest o 24 lata młodszy, ma wspaniałe ciało. Uprawiamy seks z kamerkami, nie chcemy poznać się w realu” – wyznaje internautka Kasia. Mężatką jest również Ada, która na jednym z forów dyskusyjnych chwali się: znalazłam wirtualnego kochanka. „Zacznę od tego, że mam świetnego męża i wszystko między nami OK. No, może po dziewięciu latach brakuje tej iskry. Od kilku dni rozmawiam z chłopakiem (jest o sześć lat młodszy), którego znam od dwóch lat. I właśnie przyznał mi się, że bardzo go kręcę – szczerze mówiąc on mnie też... Trochę zapomnieliśmy się w tych rozmowach, ale to było szalenie miłe…” – wspomina Ada.
Ci, którzy zdecydowali się wejść w tego typu układ, twierdzą przede wszystkim, że jest on odskocznią od dnia codziennego i trudno uznać takie zachowanie za zdradę. Internautki, które mają wirtualnych kochanków, przyznają, że dzięki temu są i zadowolone ze swojego życia osobistego, i wprowadziły do swojego życia urozmaicenie oraz świeżość. „Wirtualny romans jest bezpieczny, bo tak naprawdę tylko piszesz lub oglądasz, ewentualnie słuchasz. Niczym się nie zarazisz ani nie zajdziesz w ciążę. Polecam. A chętnych jest mnóstwo” – uważa internautka o pseudonimie „kobieta”. Ale posiadanie wirtualnego kochanka ma również wiele minusów. „Mój mąż utrzymywał kiedyś takie kontakty przez internet i teraz jesteśmy już dwa lata po rozwodzie” – przyznaje Magda.