„Mój facet to pedant i nie znosi bałaganu, więc sam lata ze ścierką i odkurzaczem” – cieszy się internautka Gosia. Bo pedantyzm leżący w granicach zdrowego rozsądku może być bardzo dobry. Pozwala prowadzić uporządkowane życie, pomaga w organizacji czasu i zadań, sprawia, że towarzyszy nam ład, skład i harmonia. Ale wszystko, co staje się irracjonalne, robi się też niebezpieczne. Nawet pedantyzm, który w oczach większości ludzi jest zaletą, może okazać się wadą nie do zaakceptowania – szczególnie dla partnera.
Obsesyjny, szkodliwy pedantyzm może objawiać się jeszcze inaczej. Joanna z okolic Radomia przyznaje, że ona i jej mąż od lat mieszkają w niewyremontowanym mieszkaniu, bo on… nie ufa fachowcom. „Uważa, że tylko on zrobi to najlepiej, więc od ponad czterech lat dłubie w tempie żółwia, a mnie krew zalewa, gdy wracam do domu, w którym nic się nie zmienia. Setki razy mówiłam mu, że sam tego nie zrobi, że musimy wziąć fachowca, ale on tylko się wściekał i obrażał. Drzwi wejściowe mamy stare, bo żadne mu nie odpowiadają. Gdy zepsuła się pralka, nie zgodził się, żeby zadzwonić po pomoc, bo stwierdził, że nas oszukają, a i tak niczego nie naprawią. Sam wziął się za naprawę – przez dwa tygodnie byłam bez pralki, a i tak się znowu zepsuła i trzeba było kupić nową. On oczywiście w sobie winy nie widzi”.
Pedantyzm patologiczny czy obsesyjny to zaburzenie psychiczne wymagające leczenia. Często towarzyszy mu nerwica natręctw czy psychoza. Osoby, które doznają stanu psychozy, doświadczają zaburzeń świadomości, spostrzegania, a ich sposób myślenia zwykle ulega całkowitej dezorganizacji. Osoba znajdująca się w stanie psychozy ma przekonanie o realności swoich przeżyć i wydaje się jej, że funkcjonuje normalnie. Istotą psychozy jest brak krytycyzmu wobec własnych, nieprawidłowych spostrzeżeń i osądów. Z kolei dla nerwicy natręctw, czyli zespołu obsesyjno-kompulsywnego, charakterystyczne jest nieustanne powtarzanie tych samych czynności, obecność natrętnych myśli. Natręctwa są impulsami skłaniającymi do działania, wyobrażeniami uporczywie się narzucającymi albo czynnościami wielokrotnie wykonywanymi.
Najtrudniejsze zadanie stoi jednak przed osobą, która żyje z pedantem, a sama ma problem z… utrzymaniem porządku. Związek obsesyjnego pedanta z niereformowalnym bałaganiarzem przypomina nieustanną walkę – ten pierwszy żyje według ustalonych przez siebie zasad, których bezdyskusyjnie przestrzega i czego wymaga od bliskich. Bałaganiarz natomiast nie widzi problemu w dysharmonii, która go otacza, a utrzymanie porządku okazuje się dla niego zadaniem szalenie trudnym do wykonania. Jeśli nie pójdą na kompromis, ich związek prawdopodobnie nie przetrwa – zwłaszcza jeżeli ich zaburzenia mają charakter patologiczny. Kompromis oznacza bowiem wykonanie tytanicznej pracy nad sobą, tyle że osoby z takimi obsesjami uważają, że wszystko jest z nimi w porządku.
Jeśli jesteś w związku ze skrajnym pedantem, nie czekaj, aż jego obsesja sprawi, że zaczniecie się nienawidzić.
- Spróbuj porozmawiać z partnerem. Pamiętaj, aby zawsze w tego typu rozmowach zwracać uwagę na swoje odczucia. Nie mów: „twój pedantyzm jest nienormalny”. Lepiej powiedz: „czuję się zaniedbana, ponieważ więcej uwagi poświęcasz sprzątaniu”. Podkreśl, że jego postawa cię męczy i że nie widzisz sensu w takiej drobiazgowości. Bądź stanowcza.
- Zaproponuj wspólne sesje u psychologa lub psychiatry. Zwróć uwagę partnera, że w waszym związku nie układa się dobrze, że nie najlepsze relacje między wami odbijają się na dzieciach. Podkreśl, ze bardzo zależy ci na spotkaniu ze specjalistą – udajcie się do niego razem, a twojemu partnerowi będzie raźniej.
- Chroń dzieci. Nie pozwól, aby od najmłodszych lat dały się zmanipulować ojcu, który żąda, aby wszystko odbywało się według ustalonych przez niego (absurdalnych) zasad. I nie kłóćcie się przy nich.
- Zgłoś się do poradni przeciwdziałania przemocy w rodzinie w swoim mieście. Opowiedz o problemie specjaliście, który zaproponuje rozwiązanie.
- Pamiętaj, że nie jesteś skazana na życie z kimś takim. Jeśli twój partner to obsesyjny pedant, a do tego choleryk ze skłonnościami do zachowań agresywnych, powinnaś odejść i odizolować od niego dzieci. Osoba, która ma problem psychiczny, musi sama najpierw chcieć się zmienić. Nie jesteś w stanie zrobić tego za niego. Jeżeli on nie chce pomocy, ratuj siebie i wasze dzieci.
Ewa Podsiadły-Natorska
Jedna z internautek w poście zatytułowanym „Piekło z pedantem-cholerykiem” opowiada: „Moj mąż jest pedantem. Podejrzewam u niego psychiczne dysfunkcje w postaci być może psychozy lękowej czy zachowań obsesyjnych. Podobne wnioski wysnuł zaprzyjaźniony lekarz psychiatra. Jest bezwzględnie poukładany, uporządkowany. Jego pedanteria i skrupulatność nie pozwala nam z synem (lat 5) normalnie funkcjonować, czuć się w domu jak w azylu, swobodnie. Mąż nie może się powstrzymać od robienia swoich porządków w domu. Potrafi 20 razy na godzinę przecierać błyszczące już blaty. W lodówce musi być poukładane według jego porządku. Te czynności wzbudzają uśmiech u rodziny i znajomych, ale mi nie jest do śmiechu, bo to piekło. Gdyby mąż poprzestał na sprzątaniu, myślę, że byłoby to pół biedy. Ale on wkłada to całą swoją złość i agresję. Jest cholerykiem”.
Autorka tej wypowiedzi przyznaje, że zaczyna czuć się w domu jak intruz. Podobne odczucia ma również jej rodzina, gdy ją odwiedza. „Próbowałam różnych metod – próśb, rozmów, gróźb, izolowania się. Wylądowałam z depresją u psychiatry, dostałam lek antydepresyjny, który brałam osiem miesięcy. Myślę, że jest chory i powinien się leczyć, ale jak do tego doprowadzić?” – zastanawia się internautka. Nie ona jedna ma taki problem. W sieci aż roi się od wpisów tego typu. „Mój facet to toksyczny pedant. Wszystko musi być ułożone pod linijkę według jego widzimisię, a gdy o czymś zapomnę, robi mi awantury. I ciągle mnie poniża – mówi, że do niczego się nie nadaję, że jestem niechlujem (co nie jest prawdą), że się z nim nie liczę. Mam już tego dość” – wyznaje Agnieszka. A Daga dodaje: „Mój chłopak zrobił mi ostatnio awanturę o okruszek (!!!), który został na kuchennym stole”.