Młodzi katolicy stoją przed ogromnym wyzwaniem. Jak połączyć religijne nakazy i zakazy, równocześnie nie rezygnując z bliskości z ukochaną osobą? W tym przypadku sprawa jest prosta - Kościół opowiada się za wstrzemięźliwością seksualną przed ślubem. Wykluczone jest również wspólne mieszkanie, bo może prowadzić to do zgorszenia i jest zwyczajnym kuszeniem losu. Zakochani mogą okazywać sobie czułość poprzez pocałunek, ale na całą resztę czas przyjdzie dopiero po zawarciu sakramentalnego związku.
Jak bardzo jest to trudne, świadczy rzeczywistość. Także w Polsce, czyli kraju uważanym za niezwykle konserwatywny. Pomimo deklarowanej wiary współżyjemy ze sobą na długo przed założeniem rodziny (cnotę tracimy mając ok. 17 lat, a ślub odkładamy nawet do trzydziestki). Mieszkanie ze sobą chłopaka i dziewczyny (nawet nie narzeczonych) to także masowe zjawisko. Grzeszymy, a jeśli chcemy żyć zgodnie ze swoim wyznaniem, wreszcie trzeba się z tego wyspowiadać.
Czym może się to skończyć? Nasze rozmówczynie wspominają, czy otrzymały rozgrzeszenie, a jeśli tak - jaką pokutę zadał im ksiądz. Nie zawsze były to miłe spotkania.
Zobacz również: REPORTAŻ: Ksiądz zadał mi w czasie spowiedzi bardzo niedyskretne pytanie...
fot. Thinkstock
- Powiem szczerze, że od dawna nie byłam blisko Kościoła, ale zdecydowaliśmy się na ślub w świątyni. Jak to zwykle bywa, może nie dla siebie, ale bardziej ze względu na rodzinę. W Polsce nadal tak wypada. Ze względu na słabą czy nawet brak wiary mogłabym teoretycznie się nie spowiadać, ale jednak coś mnie tknęło. Cała w nerwach poszłam do parafii i wyznałam swoje winy. Seks przed ślubem, antykoncepcja, wspólne mieszkanie. Obiecałam poprawę i zrobiłam to szczerze, bo w końcu za kilka dni mięliśmy się pobrać. Od księdza usłyszałam, że teraz łatwo mi to powiedzieć. Mogłam przyjść rok wcześniej i spróbować nie żyć w grzechu. Odprawił mnie z kwitkiem, a ja stanęłam przed ołtarzem bez uzyskania rozgrzeszenia. Czułam się nieswojo, ale z drugiej strony - mogłam od razu dać sobie spokój i nawet nie próbować. Ten duchowny był bardzo spokojny, ale emocjonalnie zmieszał mnie z błotem - wspomina Angelika.
fot. Thinkstock
- Nie planowałam mówić o wszystkim. Wiem, że taka wybiórcza spowiedź trochę się kłóci z założeniem, ale od lat niektóre rzeczy ukrywałam. Tym razem miało być podobnie. Poszłam do spowiedzi tuż przed Wielkanocą, wyklepałam swoje regułki i myślałam, że sprawa załatwiona. Ksiądz okazał się gawędziarzem i ciągnął mnie za język. A czy mam chłopaka, czy go kocham, czy go nie ranię. Mam. No to dalej, czy bycie z nim nie wiąże się z negatywnymi konsekwencjami dla wierzącego człowieka. Przyznałam się, że współżyjemy. Cała się trzęsłam i byłam pewna, że już po wszystkim. Wyrzuci mnie za drzwi. Nic takiego się jednak nie stało. Rozmawiał ze mną jeszcze dłużej, doradzał jak radzić sobie z pokusami, dlaczego katolickie zasady wcale nie są bez sensu i tak dalej. Po wszystkim puk puk, mam rozgrzeszenie i pokutę. Nigdy w życiu nie poczułam się tak lekko. Odzyskałam wiarę w kler, bo jednak są tam także wyrozumiali i ciepli ludzie - twierdzi Magdalena.
fot. Thinkstock
- Uważam się za wierzącą i praktykującą, więc regularnie się spowiadam. W niektórych sprawach mam nieco inne poglądy, niż Kościół, ale przecież z tego powodu nie odrzucę całej reszty. Mieszkam ze swoim chłopakiem od prawie 4 lat i dziewicą też nie jestem. To grzechy, ale myślę, że do przełknięcia. Nikogo nie krzywdzę. Zawsze mówię o tym wprost przy konfesjonale i w sumie nigdy nie spotkałam się z wielkim pouczaniem ze strony księży. Tak, tak, niedobrze, popraw się córko i tyle. I tak pewnie byłoby dalej, gdyby nie ślub kuzyna w innej miejscowości. Pojechałam tam prosto z pracy po ciężkim tygodniu i nie zdążyłam wcześniej się wyspowiadać. Wstąpiłam do jakiegoś małego kościółka, akurat minęłam księdza i poprosiłam o sakrament pokuty. Usłyszałam wprost, że nie szanuję siebie i chłopaka. Jestem „w pewnym sensie łatwa”. Swoim zachowaniem gorszę też innych. Ogólnie nie zasłużyłam na pojednanie z Bogiem, bo duchowny nie wierzy, że się poprawię. Od tego czasu mam problem z wyznawaniem wszystkich przewinień - mówi nam Paulina.
Zobacz również: Spowiedź ateistów: Poznaj najbardziej skrywane sekrety niewierzących!
fot. Thinkstock
- Niektórych to może zdziwić, ale zawsze spowiadałam się u tego samego księdza w mojej rodzinnej parafii. Przeprowadziłam się do innej dzielnicy, ale cały czas tam wracam. U niego spowiadają się też moi rodzice i młodsza siostra. Zna nas doskonale, mniej więcej co drugi rok przychodzi z kolędą. Kiedy przed ostatnim Bożym Narodzeniem przyznałam mu się, że uprawiałam seks, to aż zamilkł. Zaczął mnie pouczać i wyzywać. Że przynoszę wstyd rodzinie i on o wszystkim powie moim rodzicom. Tajemnicy spowiedzi nie złamie, bo nie wyrazi się wprost, tylko im zasugeruje problem. Odpowiedziałam, że nie przychodzę wyznać Bogu grzechy, żeby ktoś mnie straszył i poniżał. Dalej brnął. Robił to tak głośno, że chyba cała kolejka słyszała. Wreszcie rozgrzeszenie dostałam, ale wcale nie poczułam się lepiej. Byłam przerażona, że on naprawdę się wygada, ale nie zrobił tego. A ja zmieniłam spowiednika - relacjonuje Edyta.
fot. Thinkstock
- Nie wiem co mnie podkusiło, ale po latach przerwy poszłam wreszcie się wyspowiadać. Nie zdążyłam powiedzieć o wszystkim, bo wystarczyło wspomnieć o antykoncepcji. Ksiądz zaczął dopyt o jaką chodzi. Ja mu na to, że pigułki. A partner stosuje prezerwatywy? Przecież to moja spowiedź i mówię za siebie. No to stwierdził, że za to też odpowiadam, bo mam na niego zły wpływ. W sumie było mi już wszystko jedno, więc go spytałam - może jednak lepiej zapobiegać, niż potem żałować? Tyle się słyszy o niechcianych dzieciach, które tak strasznie cierpią. I nagle przełom. Zaczął się łamać. Teoretycznie mam rację, ale Kościół ma jasne wytyczne. Jak obiecam poprawę, to on mnie oczywiście rozgrzeszy. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że prawdopodobnie się nie poprawię, bo chcę zaczekać z powiększeniem rodziny. To niedobrze, ale narzeczonemu pani krzywdy nie robi? Kocha go pani i nie rani? Kocham nad życie i chcę być z nim na zawsze. No to dobrze, proszę odmówić koronkę do miłosierdzia, z Bogiem. Byłam w ciężkim szoku, że okazał się tak ludzki - wyznaje Izabella.
Zobacz również: Kapłani będą udzielać rozgrzeszenia z aborcji?