Kobiety to ta delikatniejsza płeć, a zatem powinny być bardziej kulturalne, zachowawcze i subtelne niż mężczyźni. Zarówno pod tym względem, jak się zachowują, jak i co mówią. A bywa różnie...
Kobiety przeklinają, upijają się, chodzą nieprzyzwoicie ubrane, nie mówią, ale krzyczą, wyzywają innych i biją się nawzajem. Opis ten nasuwa skojarzenia ze środowiskiem patologicznym, ale równie dobrze określa sposób bycia z pozoru zwyczajnych kobiet. Rzadko, ale jednak się zdarza. Faktycznie dużą rolę odgrywa środowisko, ale w modnych klubach dużych miast także nietrudno natknąć się na kobiety, których zachowanie odbiega od przyjętych norm. Przyczyną najczęściej jest alkohol lub używki.
Oprócz powyższych zarzutów kobiety dopuszczają się innych obrzydliwości. W zaciszu domowego ogniska i gdy nikt nie widzi – zupełnie świadomie. Niektóre są natomiast wynikiem zaniedbania, ale takiego, które nie powinno mieć miejsca.
Portal cosmopolitan.com opisuje najbardziej obrzydliwe zachowania kobiet.
Zobacz także: Damskie ciuchy, których faceci nienawidzą
Fot. iStock.com
„Nie mam zwyczaju myć pędzli i gąbek. Żyją swoim własnym życiem. Jeżeli widzę, że są bardzo brudne albo gdy nagle pojawiają mi się krosty na twarzy, wycieram je wilgotną chusteczką” - zdradza jedna z internautek na zagranicznym forum internetowym. „Siostra niedawno uświadomiła mi, że moja gąbka do mycia jest cała we włosach i nie za bardzo nadaje się do użycia. Prawdę powiedziawszy, nie zwróciłam na to uwagi” - pisze kolejna.
Każdy kosmetyk ma określoną datę przydatności, ale która kobieta się tym przejmuje? „Zwyczajnie szkoda mi wyrzucić niektóre kosmetyki. Np. mam paletę cieni, której data przydatności skończyła się pół roku temu. Nadal ich używam i nic się nie dzieje. Co z tego, że ktoś mówi, że to niehigieniczne? Mam swój rozum” - przekonuje użytkowniczka o nicku Dana.
Prawda jest taka, że czasami kobiety kładą się spać nieumyte, a oprócz tego pocą się w nocy. Dlatego wypadałoby zmienić pościel raz na 2-3 tygodnie. „Myślę, że zmieniam pościel ok. raz na dwa miesiące” - przyznaje zapytana przez nas znajoma. „Myślę, że częstotliwość jest w porządku” - dodaje na koniec.
Fot. iStock.com
„Mama zawsze mi powtarzała, że biustonosz można nosić nawet przez dwa tygodnie, bo on się tak szybko nie brudzi. Pamiętam jednak, że dziewczyny z akademika wyśmiały mnie, gdy im to powiedziałam” - zwierza się anonimowa internautka. „Biustonosz jest częścią garderoby, którą zmieniam najrzadziej” - brzmi kolejny, przerażający wpis na forum.
Kosz na śmieci jest ostatnią rzeczą, o której pomyślą. Przykład? „Zawsze obcinam paznokcie na łóżku, bo przeważnie robię to po myciu, przed snem. Wiem, że obcięte kawałki uciekają na wszystkie strony, ale staram się je potem pozbierać. Chociaż jakieś odłamki na pewno pozostają” - czytamy. „W ogóle nie zwracam uwagi, gdzie to robię. Jestem osobą, która zawsze działa w pośpiechu i nie przejmuje się porządkiem” - oto kolejny komentarz.
„Szczerze powiedziawszy zawsze mam to zrobić. Obiecuję sobie i zapominam” - pisze Kim. „Zbyt wiele zachodu. Musiałabym oddać go do pralni, a przecież pot nie przesiąknie przez tyle warstw ubrań” - oddaje głos kolejna anonimowa internautka.
Fot. iStock.com
Na ten temat nie znalazłyśmy żadnego komentarza. Nie pozostaje nim innego jak zaufać redakcji cosmopolitan.com.
„Nie wyobrażam sobie życia bez neutralizatorów zapachów. Stosuję je bardzo często i jeszcze nikt nie zwrócił mi uwagi, że brzydko pachnę. Moim zdaniem zbyt częste pranie wcale nie jest dobrym rozwiązaniem. Po pierwsze ubrania się niszczą, a po drugie chemikalia nie działają dobrze na skórę. Mogą ją podrażniać. Ile z Was dostało wysypki po użyciu proszku do prania” - zastanawia się kolejna komentatorka.
Czasami, gdy nie ma dostępu do wody, panie uciekają się do trików, aby poprawić makijaż. Niektóre używają nawet śliny. Przygładzają nią zmierzwione brwi i ścierają rozmazany tusz. „Wolę użyć śliny niż paradować z rozmazanym makijażem” - otwarcie wyznaje anonimowa forumowiczka.
Czy Wam zdarzają się takie zachowania? A może mogłybyście wymienić inne?
Zobacz także: EXCLUSIVE: Nazywam się... Anna Lewandowska