Ponad pół wieku temu na topie była figura apetycznie zaokrąglonej klepsydry, w latach 90. modna stała się androgeniczna, wybiegowa sylwetka, a dzisiaj ewolucja zmienia kobiece ciało tak, aby było jak najbardziej płodne. Dowiedli tego naukowcy ze słynnego Uniwersytetu Yale, którzy przez niemal 50 lat obserwowali mieszkanki małego miasteczka Framingham w amerykańskim stanie Massachusetts.
Z ich badań dobitnie wynika, że ostatnie pokolenia żyjących tam kobiet stawały się coraz niższe i grubsze, co sprzyjało ich płodności. Okazało się bowiem, że panie niewyróżniające się wzrostem oraz wymiarami modelki mają więcej dzieci i wcześniej je rodzą. Uczeni podkreślają też, że kobiety o masywniejszej posturze później niż ich szczuplejsze koleżanki wkraczają w okres menopauzy, a swoją wysoką płodność przekazują w genach córkom.
Ewolucyjny biolog, Stephen Stearns, powiedział magazynowi „New Scientist", że jeśli ta tendencja się utrzyma, już za dziesięć pokoleń (czyli około 2409 roku) waga statystycznej kobiety będzie o kilogram większa od dzisiejszej, a wzrost o 2 cm mniejszy. Prognozuje się również, że panie będą w przyszłości młodziej zachodzić w ciążę, a pierwsze dziecko urodzą o prawie pół roku wcześniej.
Z najnowszych badań wynika, że single są słabsi pod kątem fizycznym, a ich mózgi są bardziej narażone na udary, niż mózgi osób żyjących w duecie.
Czasem warto zamienić się z mężczyzną rolami i poczuć się jak facet z krwi i kości.