Kiedy myślimy o kobiecie, dla której głowę straci każdy facet, wyobrażamy sobie idealną piękność. Zgrabną, szczupłą, z hollywoodzkim uśmiechem, długimi włosami, ładną pupą, jędrnym biustem i można tak jeszcze długo wymieniać. Musi to być postać spektakularnie urodziwa, którą trudno przegapić na ulicy. Albo z ciekawą osobowością - na co najlepszym dowodem jest ona. Mary Crumpton wcale nie wygląda jak modelka, a w mężczyznach może dosłownie przebierać.
Zobacz również: Opowiem Wam, jak wygląda seks z dużo starszym facetem (Historia 18+)
Ta 44-letnia Brytyjka trafiła ostatnio na czołówki mediów z powodu swojego bardzo bujnego życia uczuciowego i towarzyskiego. Choć jest mężatką, nie narzeka na brak wrażeń. Przede wszystkim dlatego, że jeden mąż to dla niej za mało. Równocześnie ma też narzeczonego i dwóch chłopaków. Wszyscy mężczyźni wiedzą o sobie i akceptują taki układ.
- Kochanie kilku osób równocześnie dziś wydaje mi się najbardziej naturalną rzeczą na świecie - wyznaje w rozmowie z metro.co.uk. Wcześniej była typową monogamistką. Dlaczego nagle zmieniła zdanie?
Mary pochodzi z bardzo tradycyjnej rodziny, w której związek jednej kobiety z jednym mężczyzną uchodził za normę. Tak jak dla większości z nas. Bywała w monogamicznych związkach i nie wyobrażała sobie, że można funkcjonować inaczej. Wyszła nawet za mąż i była przekonana, że spędzi z wybrankiem resztę życia. Zachowując oczywiście bezwzględną wierność. Nigdy nie myślała, że coś się w tej kwestii zmieni.
Małżeństwo zakończyło się rozwodem, a Brytyjka nie ukrywa, że już wtedy zdarzało jej się czuć coś więcej do kilku mężczyzn równocześnie. Uznawała to za złe. Do czasu, kiedy pewnego dnia poznała w pubie osobę, która była w związku z kilkoma partnerami. Choć na początku to wyznanie ją zszokowało, wkrótce nabrała ciekawości, jak to w praktyce wygląda. Pomysł zaintrygował też jej nowego ukochanego.
Kilka lat później zaproponowała wybrankowi, aby ich związek przybrał formę otwartą. To oznaczało jedno - każde z nich może szukać wrażeń także poza rodzinnym domem.
Zobacz również: Problem Michała: „Szukam żony. Powiem Wam, jakie kobiety nie mają u mnie szans”
- Szybko zrozumiałam, że chyba od zawsze taka byłam. Dziś kochanie więcej, niż jednej osoby wydaje mi się czymś absolutnie normalnym. Nie potrafiłabym żyć inaczej - wyznaje. Co prawda i ten związek się rozpadł, ale ona wciąż szukała miłości. I znalazła. Została żoną 43-letniego Tima, który także jest zafascynowany poliamorią („wielomiłością”). Wkrótce ma kolejny raz stanąć na ślubnym kobiercu, wychodząc za Johna. Symbolicznie, bo prawnie nie jest to możliwe.
Mary, jej mąż i narzeczony mieszkają razem od 3 lat. Kobieta ma także dwóch innych partnerów - 63-letniego Michaela i 73-letniego Jamesa. I nie widzi w tym nic dziwnego.
- Jedną z największych zalet takiego układu jest to, że jeden partner nie musi spełniać wszystkich moich oczekiwań. Każdy daje mi coś innego. Z mężem fascynujemy się ekologią - ochroną środowiska, samochodami elektrycznymi, weganizmem. Z narzeczonym łączy nas miłość do filmów science fiction. Razem chodzimy też do kościoła - zdradza.
Zobacz również: Poliamoria: filozofia miłości czy sposób na życie?
Jej mąż i narzeczony zdążyli się bardzo polubić. Zachowują się jak bracia - dzielą się obowiązkami domowymi i lubią razem spędzać czas. Nikt w tym układzie nie jest o nikogo zazdrosny. To związek oparty na całkowitej otwartości i bezgranicznej szczerości. Mary nie martwi się, że kiedy pozna jeszcze kogoś - nowy partner okaże się lepszy od poprzednich. Tajemnicą sukcesu jest dobra komunikacja.
44-latka nie ukrywa przed wybrankami swoich emocji i potrzeb, a to zdarzało się w związkach monogamicznych. Sama nie uznaje poliamorii za coś lepszego, ale po prostu innego.
Wbrew pozorom, w niektórych kwestiach Mary wcale nie jest taka otwarta. Nigdy nie uprawia seksu na pierwszej randce. Na bliskość fizyczną pozwala sobie dopiero po kilku miesiącach znajomości.