Dopiero będąc z kimś w związku, przekonujemy się, jaka jest ta osoba. Na jaw wychodzą zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Czasami są wręcz zaskakujące i tylko szczęśliwe zrządzenie losu sprawia, że jesteśmy ich świadkami. Tak było w przypadku Daniela, który we własnym domu przyłapał na kradzieży swoją dziewczynę. Mężczyzna zgodził się na opowiedzenie tej historii na łamach naszego portalu.
- Wydawała się taka normalna – wyznaje Daniel. – Bezpretensjonalna, niekonfliktowa, spokojna, towarzyska – wylicza mężczyzna. – Po kilku poprzednich związkach miałem wrażenie miłej odmiany. Cieszyłem się i stopniowo robiłem sobie coraz większą nadzieję, że wyniknie z tego coś poważnego.
Byliśmy ze sobą dwa lata i wiązałem już z nią poważne plany, kiedy odkryłem, że jest złodziejką. Niczego się nie spodziewałem. Tamtego dnia wróciłem wcześniej z podróży służbowej. Rodzice z młodszą siostrą byli u rodziny, na drugim końcu Polski.
Już w korytarzu bardzo się zdziwiłem, bo zobaczyłem leżący na podłodze plecak mojej dziewczyny. Wystawał z niego jakiś przedmiot owinięty szalikiem. Coś mnie tknęło i rozwinąłem paczkę. Moim oczom ukazał się wazon mojej mamy, który był u nas w domu od kilku pokoleń. W tamtym momencie jeszcze nie dotarło do mnie, że moja dziewczyna jest złodziejką. Zajrzałem głębiej, kierowany intuicją. Wyciągnąłem z plecaka puzderko. W środku były diamentowe kolczyki mojej mamy, które dostała od ojca na 30. rocznicę ślubu.
Fot. unsplash.com
Daniel na początku nie mógł uwierzyć, że jego dziewczyna zapakowała te rzeczy do swojego plecacka. Chciał, aby to była jakaś okropna pomyłka. Ale kiedy na piętrze usłyszał hałas, ruszył po cichu na górę.
- Wiedziałem, że to nie rodzice, bo kontaktowałem się z nimi na 30 minut przed przyjazdem do domu. Poza tym jednak trudno było mi uwierzyć, że moja mama, która ma prawie 60 lat, kupiła identyczny plecak i zapakowała do niego dwa drogocenne przedmioty, a następnie porzuciła pakunek na korytarzu.
Skradałem się jak kot. Dziwiłem się, że Zuza nie słyszała, jak wszedłem. Zastałem ją w pokoju mojej młodszej siostry. Stała tyłem. Z uszu wystawały jej słuchawki. Grzebała Oli w kosmetykach. Przez chwilę nie wierzyłem w to, co ujrzałem. Zawołałem Zuzę po imieniu, kilka razy i bardzo głośno. W końcu obejrzała się.
Z wrażenia wypuściła wszystko, co miała w rękach. Wykrzyknęła, co ja tu robię, a ja zapytałem ją, co ona robi w tym domu pod nieobecność moją, mojej siostry i rodziców. Stała z głupią miną i tłumaczyła się, że pożyczała coś od Olki i teraz chciała oddać. Była przy tym tak zażenowana i śmieszna, że patrzyłem na nią z politowaniem. Poza tym wstydziłem się za nią. W najgorszych koszmarach nie przewidywałbym podobnego scenariusza.
Fot. unsplash.com
Daniel kazał się wynosić Zuzannie i zagroził, że wezwie policję. Ona błagała go, aby tego nie robił. Powiedziała, że wszystko mu wytłumaczy, ale mężczyzna nie chciał jej słuchać. Dla niego wszystko było jasne. Jego dziewczyna okazała się złodziejką.
- Kiedy wyszła, popłakałem się. Jeszcze żadna kobieta nie zrobiła mi takiego świństwa. A już najmniej spodziewałbym się tego po Zuzie. Nie wiem, co ją napadło. Nigdy nie mówiła mi o żadnych kłopotach finansowych. Jej rodzice nie byli biedni. Ona pracowała i miała kasę. Może nie zarabiała dużo, ale wystarczało jej na godne życie w dużym mieście.
Po kilku tygodniach matka Daniela zapytała się go, czy nie widział jednego z jej jedwabnych szali oraz złotego naszyjnika. Okazało się, że od jakiegoś czasu giną jej rzeczy.
- Aż złapałem się za głowę. W mig zrozumiałem, że to Zuza. Mamie od razu nie powiedziałem prawdy. Najpierw zadzwoniłem do byłej i zapytałem o te rzeczy. Przyznała się, że je wzięła i sprzedała. Gdy zapytałem, dlaczego to zrobiła, odparła, że potrzebowała pieniędzy. Powiedziała, że to dla rodziców.
Fot. unsplash.com
Daniel postanowił poznać prawdę. Poszedł do rodzinnego domu Zuzy i dowiedział się, że wszystko jest w porządku. Rodzice byli zdrowi i zadowoleni. Nie potrzebowali pieniędzy. Wściekły zadzwonił do Zuzanny i poprosił o zwrot pieniędzy, które zdobyła ze sprzedaży rzeczy jego matki. Ona obiecała, że jak tylko coś zarobi, zwróci mu wszystko co do grosza. Daniel nie jest tego taki pewien.
- Moi rodzice już poznali prawdę i naciskają na zawiadomienie policji. Ja na razie ich od tego odwodzę, ale w sumie sam nie wiem, czy wierzyć Zuzce czy nie. Pozwoliła mi się już poznać od tej najgorszej strony.
Gdybym zawiadomił policję, miałaby poważne kłopoty. Zwrot pieniędzy jest dla niej wygodniejszy, ale czy powinienem się kierować skrupułami?
Moja mama straciła kilka drogocennych rzeczy. Nie wiem, czy pieniądze jej to wynagrodzą. Na pewno wolałaby je odzyskać, a nie dostać w zamian pieniądze. Co zrobiłybyście ma moim miejscu?