Podobno miłości nie można wycenić. Uczucia rządzą się swoimi prawami i nawet jeśli jesteśmy biedni, ale czujemy się kochani, możemy być szczęśliwi. Pieniądze oczywiście pomagają w codziennym życiu i realizacji wspólnych marzeń, ale można się bez nich obyć. Gorzej, kiedy jest ich w nadmiarze i tylko one nas łączą. Tyle w teorii. A jak wygląda praktyka?
Opowie nam o tym Weronika, której wybranek nie jest bogatym biznesmenem, a jego stan majątkowy najlepiej odzwierciedla pierścionek zaręczynowy, który od niego niedawno dostała. Mały, skromny, tani. Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie, skoro to tylko symbol, a tak naprawdę chodzi o chęć spędzenia ze sobą reszty życia? Tego dowiadujemy się z jej bardzo szczerego wyznania. Okazuje się bowiem, że miłość miłością, ale każda z nas lubi błyskotki. Zwłaszcza te imponujące i drogie.
Młoda kobieta oświadczyny oczywiście przyjęła. Tania biżuteria nie stanęła na drodze do ich wspólnego szczęścia. Co nie oznacza, że pokazuje ją teraz z dumą. Nawet w najbliższym otoczeniu nie brakuje komentarzy, że tym razem narzeczony się nie popisał…
Zobacz również: Dostała bardzo skromny pierścionek zaręczynowy. Teraz musi się z tego tłumaczyć!
fot. Thinkstock
Nie wiem, czego tak naprawdę się spodziewałam. Oświadczyny nie były jakimś ogromnym zaskoczeniem, bo wyczuwałam je od pewnego czasu. Jesteśmy razem od kilku lat i oboje powtarzamy, że nie wyobrażamy sobie życia osobno. To naturalny krok. Na pierścionku zupełnie się nie skupiałam. Gdyby ktoś mnie zapytał, powiedziałabym pewnie, że jest mi wszystko jedno. Może być nawet plastikowy.
Zawsze śmieszyły mnie dyskusje na ten temat. Ile pensji powinien kosztować, jakiej powinien być wielkości, białe złoto, srebro, brylanty, szmaragdy. To nie była moja dziedzina. Bardziej skupiałam się na tym, żeby wreszcie mieć faceta, któremu w razie oświadczyn z czystym sumieniem mogłabym powiedzieć „tak, wyjdę za ciebie”. I tak się stało, a na moim palcu pojawił się skromny dowód jego wielkiej miłości.
Choć przyznam szczerze, że może nie tak wielkiej, jak myślałam. Pójście na łatwiznę w kwestii pierścionka zaręczynowego wzbudza moje wątpliwości. A także moich najbliższych, którzy żywo to komentują.
Zobacz również: REPORTAŻ: Ile wydałem na pierścionek zaręczynowy?
fot. Unsplash
Nie znam się na biżuterii, ale już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to największy brylant na świecie. Raczej brylancik. A może bardziej pyłek powstały w efekcie obróbki diamentu. Ledwo go widać. Umieszczono go na bardzo cienkiej obrączce z białego złota. Tak cienkiej, że nawet pierwsza lepsza moneta jest od niej grubsza. Wygląda to bardzo skromnie, ale w momencie oświadczyn w ogóle się nad tym nie zastanawiałam.
Przyjęłam pierścionek i byłam szczęśliwa. Ale później pojawiły się myśli. Ile to cudo kosztowało? Dlaczego tak mało? Czy nie mógł się bardziej postarać? Co pomyślą inni? Jak ja się pokażę koleżankom? To reakcja innych zabolała mnie najmocniej. Kiedy tylko ogłosiłam, że przyjęłam oświadczyny, wszyscy chcieli zobaczyć tę błyskotkę. Tak, jakby była ważniejsza od łączącego nas uczucia.
„No, całkiem ładny”. „Ale malutki”. „Przynajmniej nie będzie ci ciążył”. To tylko najdelikatniejsze komentarze na jego temat. Ja też poczułam się malutka. W głowie pojawiła się myśl - może to jednak nie jest idealny kandydat na męża?
Zobacz również: Oto najpiękniejszy i najpopularniejszy pierścionek zaręczynowy na Pintereście
fot. Unsplash
Z dobrych źródeł wiem, bo koleżanka zdążyła mi donieść, że to pierścionek z katalogu. Najtańszy z możliwych. Kosztuje kilka stówek. Dostałam nawet link do sklepu internetowego - wszystko się zgadza. „Wersja dla oszczędnych, którzy cenią klasykę”. Tylko dlaczego mój narzeczony na mnie oszczędza? Doskonale wiem, że nie jest milionerem, ale mógł zaoszczędzić na coś bardziej spektakularnego.
Nie tylko, żeby mnie zadowolić. Może bardziej, żeby pokazać innym - naprawdę ją kocham i jestem w stanie wiele dla niej zrobić. Wolał wysłać inny komunikat - klepiemy biedę i nie oczekujcie niczego więcej. Chciałam poczuć się jak księżniczka, a w efekcie czuję się jak jakiś kopciuszek. I chociaż wiem, że jest najlepszym facetem, jakiego kiedykolwiek poznałam, to niesmak pozostaje. Najbardziej boli to ludzkie gadanie. I to, że sama w nie uwierzyłam.
Także, może i liczy się przede wszystkim uczucie, ale symbole też są ważne. Jeśli nie dla nas, to dla otoczenia. Nawet na idealnym związku z tego powodu może pojawić się rysa.
Weronika