Jagoda nie miała bliskiego kontaktu fizycznego z mężem już blisko pół roku. Krzysztof jest bowiem marynarzem i od tak dawna nie było go w domu. „Nie ukrywam, że jest mi ciężko. Oczywiście nie tylko z powodu braku seksu, ale faktycznie niezaspokojenie daje mi się szczególnie mocno we znaki. Czuję się rozdrażniona i poddenerwowana, często rozładowuję złość na współpracownikach albo rodzinie” – przyznaje.
Abstynencja Karoliny trwa jeszcze dłużej. „Nie byłam w łóżku z facetem już prawie dwa lata, od czasu, gdy zerwałam z narzeczonym. Najpierw długo wychodziłam z traumy po rozstaniu, później chciałam posmakować życia singielki, a w końcu, gdy zaczęłam rozglądać się za facetami, to okazało się, że znalezienie kogoś interesującego jest cholernie ciężkim zadaniem. A na pewno nie jestem tak zdesperowana, by poderwać kogoś tylko na szybki numerek” – tłumaczy.
Z kolei Wiktoria nie uprawia seksu, bo nie ma to czasu i ochoty. „Ciężko pracuję, bo prowadzę własną firmę, a mąż ma swoje interesy. Gdy już spotykamy się w domu, to zwykle jesteśmy tak padnięci, że nie mamy sił na takie zabawy, kładziemy się spać, a rano pocałunek na dzień dobry i znów trzeba jechać do roboty” – opisuje.
Reportaż: Jestem mężatką, nie uprawiam seksu
Jak widać abstynencja seksualna może mieć wiele przyczyn. Jedną z najpowszechniejszych jest po prostu niskie libido, z którym zmaga się nawet 40 proc. Polek. Jest to konsekwencja zarówno kiepskich relacji z partnerem, jak i przemęczenia, stresu czy po prostu kompleksów na tle wyglądu.
Brak popędu bywa też efektem zaburzeń hormonalnych. Hormony mają ogromne znaczenie dla sfery seksu. Szczególnie estrogen, który w dużym stopniu odpowiada za libido. Jego niedobór może powodować brak zainteresowania igraszkami w sypialni. Nieprawidłowe wydzielanie estrogenu skutkuje niekiedy brakiem orgazmu oraz odczucia przyjemności z pieszczot.
Obniżenie libido to często również wynik spadku poziomu testosteronu, hormonu który – wbrew pozorom – nie jest tylko domeną mężczyzn. U kobiet jego wydzielanie zmniejsza się w okresie andropauzy i menopauzy. Na brak popędu seksualnego wpływa również wiele chorób. Niektóre kobiety unikają zbliżeń z powodu bólu podczas stosunku lub tuż po nim. Mogą być to objawy endometriozy, zwłóknienia czy polipów w pochwie.
Fot. iStock
Seks nie jest nam oczywiście niezbędny do życia, jednak trwające długi okres niezaspokojenie seksualnego zazwyczaj skutkuje pogorszeniem samopoczucia, frustracją, rozdrażnieniem, zdenerwowaniem, a niekiedy także spadkiem samooceny, szczególnie, gdy zaczynamy czuć się samotne i nieatrakcyjne. Do tego dochodzą problemy ze snem, brakiem apetytu czy nękającymi coraz częściej migrenami. Nieprzypadkowo naukowcy dowiedli, że uwalniająca się podczas orgazmu endorfina to jeden z najskuteczniejszych środków łagodzących ból głowy.
Inne badania wykazały, że kobiety regularnie uprawiające seks rzadziej cierpią na depresję, która jest obecnie czwartym najpoważniejszym problemem zdrowotnym na naszej planecie, a w 2020 r. awansuje na drugie miejsce, tuż za chorobami układu krążenia. Poza tym zaspokojenie erotyczne wzmacnia odporność organizmu, chroniąc go przed infekcjami wirusowymi czy bakteryjnymi.
Fot. iStock
Seks jest bardzo ważnym czynnikiem budującym więź między partnerami, bo podczas orgazmu w organizmie wydziela się oksytocyna, hormon więziotwórczy. Poza tym to świetny sposób na nudę i wspólne spędzanie wolnego czasu.
Duży problem pojawia się, gdy wstrzemięźliwość seksualna nie jest efektem świadomej decyzji opartej na jakiejś konkretnej motywacji, lecz konsekwencją nieleczonych zaburzeń seksualnych któregoś z partnerów, wyrazem bezradności i rezygnacji.
Zobacz także: Niedopasowanie seksualne - co oznacza dla związku?
Specjaliści przekonują bowiem, że abstynencja szczególnie kiepsko działa na zdrowie osób, które wcale jej nie chcą. Przeżywają wówczas złość, frustrację i poczucie niezaspokojonych potrzeb. Seks jest sposobem na regulację napięcia, więc brak zbliżeń powoduje jego kumulację. Jest to stan niekorzystny zarówno psychicznie jak i fizycznie, bo powoduje stres i psuje relacje. Jeśli nie ma bliskości, to nie ma też oksytocyny, która powoduje uczucie błogości, więzi z drugim człowiekiem i szczęścia.
Fot. iStock
Warto też pamiętać, że im dłuższa wstrzemięźliwość, tym trudniejszy może być powrót do aktywności seksualnej. Także z powodów fizjologicznych – u kobiet, które podejmują współżycie po przerwie, niekiedy pojawiają się podrażnienia, stany zapalne dróg moczowo-płciowych, zakażenia grzybicze czy infekcje bakteryjne. Stosunek bywa wówczas bolesny i trudniej przychodzi osiągnięcie orgazmu, co z kolei ponownie zniechęca do seksu.
Zbyt długa abstynencja seksualna nie służy również parom starającym się o dziecko. Teoretycznie w tym wypadku powinniśmy robić „to” jak najczęściej, jednak w wielu związkach panuje przekonanie, że zwłaszcza mężczyzna powinien robić sobie przerwę, by wyprodukować więcej plemników.
Fot. iStock
Naukowcy odradzają takie praktyki. Przerwa we współżyciu nie poprawia męskiej płodności, a nawet wręcz przeciwnie – gdy abstynencja seksualna trwa dłużej niż trzy dni, plemniki zaczynają się starzeć, ich główki zniekształcają się, a witki przestają pracować na pełnych obrotach. W efekcie mają coraz większy problem z dotarciem do celu i zapłodnieniem.
Z kolei według badaczy z hiszpańskiego Instituto Valenciano de Infertilidad, jednej z największych sieci klinik leczenia niepłodności na świecie, jakość nasienia najbardziej poprawia codzienna aktywność seksualna. Gdy zaprzestajemy współżycia na dłużej niż tydzień, negatywnie wpływa to na tzw. męskie markery płodności.
Zobacz także: Dlaczego seks odgrywa tak ważną rolę w związku?
RAF