W Polsce utarło się, że na wesele każdy jest zapraszany z osobą towarzyszącą. Mniej więcej od 16-go roku życia możemy się spodziewać, że będziemy mogły kogoś ze sobą przyprowadzić. Chociaż z jednej strony wydaje się to bardzo taktowne, nieraz powoduje spory kłopot osobom samotnym. One z różnych powodów nie mają albo nie chcą nikogo ze sobą zabierać.
Zobacz także: 10 najbardziej pożądanych chłopaków z Tindera
Problem jest jeszcze większy w przypadku, gdy ceremonia ma się odbyć w miejscu znacznie oddalonym od miejsca zamieszkania gościa. Czasami w niezręcznej sytuacji są też postawione osoby towarzyszące, które nie znają dobrze swojego towarzysza i muszą podjąć decyzję, czy udać się z nim w długą podróż.
Klaudia cztery tygodnie temu poznała przez Internet mężczyznę. Na żywo widziała go zaledwie dwa razy. Piotr jest od niej starszy o siedem lat. Kilka dni temu poprosił, aby była jego osobą towarzyszącą na weselu, które odbędzie się na północy Polski. 19-latka ma świadomość, że to bardzo daleko i słabo zna mężczyznę. Dlatego waha się, czy przyjąć zaproszenie. Przyznaje, że trochę się boi.
- Tyle się teraz słyszy o dziewczynach wykorzystanych przez mężczyzn. Czasami okazuje się nawet, że nie są to nieznajomi, ale dość bliskie im osoby. Muszę przyznać, że podobne historie budzą we mnie przerażenie, chociaż mam nadzieję, że mnie to nigdy nie spotka.
Fot. unsplash.com
Niedawno wydarzyło się coś, co wzbudziło we mnie pewne wątpliwości. Dokładnie miesiąc temu poznałam na portalu randkowym Piotra. On ma 26 lat, więc dzieli nas spora różnica wieku. Mimo to nieźle się dogadujemy i po dwóch randkach mam ochotę na więcej.
Piotr napisał do mnie na Facebooku, czy nie poszłabym z nim w czerwcu na wesele. Impreza ma się odbyć w Koszalinie. Ja mieszkam na południu Polski, więc musiałabym przejechać kawał drogi. Tylko z Piotrem, jego samochodem. Z jednej strony ta propozycja mnie ucieszyła, a z drugiej wzbudziła pewne podejrzenia. Niewątpliwie mielibyśmy okazję, żeby poznać się lepiej. Do tej pory byłam z Piotrem w kinie i na kawie. Myślę, że wesele przełamałoby lody. To znaczy dobrze nam się rozmawia, ale gdy dwoje ludzie się poznaje, jest taki moment, gdy pęka lód i oni zaczynają czuć się ze sobą bardzo swobodnie. Ja z Piotrem jeszcze do niego nie doszliśmy.
Klaudia ma jednak wątpliwości. Piotr już po pierwszym spotkaniu zaproponował jej dłuższy wyjazd we dwoje w góry, na który się nie zgodziła.
- Wydało mi się dziwne, że dopiero co się poznaliśmy, a on już proponuje mi wyjazd we dwoje. Moim zdaniem znajomość powinna się rozwijać stopniowo. To znaczy chodzimy przez jakiś czas na randki i rozstajemy się albo zaczynamy ze sobą być. I dopiero wtedy w grę wchodzą dłuższe wyjazdy. Ale może ja jestem zbyt staroświecka?
Fot. unsplash.com
W każdym razie najbardziej martwi mnie kwestia bezpieczeństwa. Może być tak, że on chciał mnie uwieść lub wykorzystać podczas wyjazdu, a gdy ja nie wyraziłam zgody, szuka innego sposobu. Podczas kilkugodzinnej podróży samochodem wiele może się zdarzyć. Potem będę musiała też spędzić noc w nieznanym otoczeniu i bez żadnych bliskich mi osób w pobliżu.
Zobacz także: Ten przystojniak z Tindera od razu proponuje dziewczynom seks. Nie uwierzysz, jak łatwo się godzą!
Poza tym ja nawet nie mam gwarancji, że to wesele się odbędzie. A co jeśli Piotr wszystko wymyślił? Poprosiłam go, aby mi pokazał zaproszenie przez Skype’a, ale powiedział, że nie może go znaleźć i chyba zgubił. Teraz nie wiem, czy powinnam mu wierzyć. Może mówić prawdę albo kłamać, a ja nie mam pojęcia, jak się o tym przekonać.
Klaudia wyznaje, że mężczyzna podczas pierwszego spotkania wzbudził w niej zaufanie.
- Oprócz propozycji wspólnego wyjazdu w góry nie mam mu nic do zarzucenia. Wydaje się normalnym facetem. Na pierwszej randce poszliśmy do kawiarni. Piotr sporo mi o sobie opowiadał. Wiem, że pracuje w rodzinnej firmie i szuka kogoś na poważnie. Na drugiej randce zabrał mnie do kina. Za każdym razem zapłacił za mnie i zachowywał się szarmancko.
Do tej pory widzieliśmy się tylko dwa razy, bo dzieli nas spora odległość. Prawie 100 kilometrów. Piotr nie zawsze może do mnie przyjechać. Dlatego też szkoda mi trochę przepuszczać taką okazję, jaką jest to wesele. Nie wiem, kiedy pojawi się następna.
Dziewczyna opowiedziała o wszystkim znajomym, ale te radziły jej uważać.
Fot. unsplash.com
- Co do rodziców, na pewno uznaliby to za zły pomysł i odradzili. Chociaż od roku jestem pełnoletnia, nie wiem, czy nawet nie doszłoby do tego, że nie wypuściliby mnie z domu, tłumacząc to troską o moje bezpieczeństwo. Dlatego spytałam się moich koleżanek i mam zamiar utrzymać wyjazd w tajemnicy, jeżeli do niego dojdzie.
Dziewczyny zaniepokoiło to, że Piotr powiedział, że zagubił zaproszenie. I jeszcze inna informacja wzbudziła w nich niufność. Poprosiły mnie, abym zapytała go, jak nazywa się ten krewny, który bierze ślub i spróbowała go znaleźć w znajomych Piotra na Facebooku. Wpisałam imię i nazwisko w wyszukiwarkę, ale nikt się nie pokazał. Teraz nie wiem, co o tym myśleć. Nie wszyscy mają Facebooka. To jest możliwe, aby ten krewny nie miał konta w mediach społecznościowych. Tak samo jest możliwe, że Piotr zgubił zaproszenie. Ale co jeśli, to wszystko jest kłamstwem, a on mnie gdzieś wywiezie i zgwałci?
Nie chcę wychodzić na jakąś przewrażliwionę osobę, ale trochę się niepokoję. Chciałabym zapytać się więcej osób, co by zrobiły na moim miejscu. Czy powinnam się zgodzić na ten wyjazd?