Czy facet musi mieć prawo jazdy?

Zapytałyśmy 5 kobiet, co myślą o niezmotoryzowanych mężczyznach. Czy są mniej męscy od królów szos?
Czy facet musi mieć prawo jazdy?
23.07.2015

Wiele z nas walczy o równouprawnienie, ale wciąż wiele kwestii uważanych jest za typowo męskie lub kobiece. Doskonałym przykładem jest umiejętność prowadzenia samochodu. Nie brakuje głosów, że facet bez prawa jazdy to żaden facet, a jeśli to przedstawicielka płci pięknej nie radzi sobie za kółkiem – nie ma żadnej sprawy. Mężczyzna powinien być zmotoryzowany, bo w przeciwnym razie zaczynamy mieć wątpliwości co do jego męskości.

Chyba każda z nas marzy o partnerze, który na drodze czuje się jak ryba w wodzie. No właśnie, czy na pewno każda? Zapytałyśmy o to 5 kobiet w różnym wieku, by sprawdzić, czy dokument uprawniający do poruszania się samochodem ma dla nas aż takie znaczenie. A może jest wręcz odwrotnie i współcześnie bardziej pociągający wydaje się facet, który będzie naszym pasażerem?

Oto ich opinie w tym temacie. Pod którą się podpiszesz?

x

„Nie wyobrażam sobie, żeby mój chłopak nie miał prawa jazdy i samochodu. Spotykałam się na poważnie z dwoma i dobrze wiem, co to oznacza. Jeden od dawna prowadził i bardzo nam to ułatwiło życie. Czasami w piątek wpadaliśmy na pomysł, że dobrze byłoby się gdzieś wyrwać i po chwili już tam byliśmy. Drugi nie miał ani auta, ani nawet prawka, więc sprawa była bardziej skomplikowana. Wyjazdy musieliśmy planować dużo wcześniej, bo to wymagało sprawdzenia połączeń, kupienia biletów, zaplanowania powrotu. Co prawda oba związki się rozpadły, ale teraz wiem, że facet musi umieć jeździć i mieć czym. Mężczyzna, który musi liczyć na autobusy i pociągi, to dla mnie życiowa porażka” - twierdzi Marta.

x

„Kiedyś wydawało mi się to bez znaczenia, ale ostatnio miałam sporo problemów z chorą mamą. Musiałam do niej często jeździć. Gdybym polegała na komunikacji publicznej, to traciłabym całe dnie. A tak – wsiadałam do samochodu chłopaka i raz dwa docierałam na miejsce. To nas też zbliżyło, bo zrozumiałam, jak bardzo mogę na nim polegać. Sama planuję zrobić wreszcie prawo jazdy, ale to i tak nie zastąpi tego, kiedy ukochany podjeżdża pod nasz dom, żeby nas zabrać w romantyczną przejażdżkę. Często wsiadamy do samochodu i jedziemy przed siebie. Wtedy czuję, że mam u boku 100-procentowego faceta, a nie ofiarę losu. Pewnie kochałabym go tak samo, gdyby nie jeździł, ale tak jest na pewno lepiej” - przekonuje Karolina.

x

„Nie rozumiem głosów, że facet musi mieć prawo jazdy. To jest po prostu niesprawiedliwe, bo każdy ma inne potrzeby i doświadczenia. Ja akurat potrafię zrozumieć, że ktoś się źle czuje za kółkiem. W dzieciństwie miałam dość poważny wypadek i od tego czasu unikam samochodów. Zraziłam się raz na zawsze i dlaczego mężczyzna nie może odczuwać tego samego? Jeśli jest odpowiedzialny, uczuciowy i godny zaufania, to żaden świstek papieru tego nie zmieni. Prawdziwe uczucie zawsze się obroni i nie potrzebuje do tego wożenia się autem. Kompletnie nie zwracam na to uwagi, a chyba nawet wolałabym podróżować z nim innymi środkami transportu. W pociągu lub autobusie możemy się skupić tylko na sobie i to jest moim zdaniem fajne” - zdradza Paulina.

x

„Może jestem dziwna, ale dla mnie mężczyzna, który nie ma prawa jazdy, to jak kobieta, która nie lubi robić zakupów albo się malować. Samochody to jest bardzo męski temat. Nie mówię, że każdy facet powinien być od razu mechanikiem i specjalistą od silników, ale nikt mi nie powie, że prowadzenie pojazdu to jest jakaś wielka filozofia. Sama zrobiłam prawko w wieku 18 lat i jakoś mi się nie widzi, żebym to ja miała być facetem w związku. To nawet głupio by wyglądało, gdybym wszędzie woziła swojego chłopaka. Koleś na miejscu pasażera i kobieta za kółkiem to kiepska sprawa. Wolę być z kimś, kto sobie radzi w każdej sytuacji i nie musi na mnie polegać w tak błahych sprawach” - twierdzi Iza.

x

„Jesteśmy razem od ponad 20 lat, mój mąż nigdy nie miał prawa jazdy, ani przez chwilę nie pomyślałam, że jest z tego powodu mniej męski. Wręcz przeciwnie, dla mnie to przejaw odwagi, bo wiele razy musiał się z tego tłumaczyć. Pojawiały się głosy, że to dziwne, bo prawdziwy mężczyzna ma w żyłach benzynę zamiast krwi. Dla mnie to tylko czcze gadanie zakompleksionych samców, którzy nie mają nic więcej do zaoferowania kobiecie. To zupełnie tak, jakbym miała kogoś skreślać, bo nie potrafi tańczyć albo kiepsko radzi sobie w kuchni. Związek jest od tego, żeby się uzupełniać i akceptować swoje słabości. Co oczywiście nie oznacza, że brak prawa jazdy uważam za słabość. Słabe jest twierdzenie, że to cokolwiek zmienia” - tłumaczy Bożena.

A jakie jest Twoje zdanie w tej kwestii?

Polecane wideo

Komentarze (91)
Ocena: 4.8 / 5
Antek (Ocena: 5) 07.09.2018 11:00
Jak chce to ma jak nie chce to nie ma...ja prawko jak na razie mam tylko z clubcardu i nie narzekam.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 07.07.2016 19:42
Jestem facetem. Obecnie mam 22l. Nigdy nie ciągnęło mnie do prowadzenia auta i ogólnie nie interesuję się motoryzacją, po prostu mnie to nie kręci. Dziwne? No ba, przecież ,,męski'' facet powinien mieć prawko i auto - uważa przeciętny Polak, któremu z dziada pradziada wmawia się to. Mając 18l zapisałem się na kurs prawka. Po pierwsze dlatego, że stało się to wręcz ,,modne'', wszyscy moi rówieśnicy zaraz po osiemnastce robili, więc było głupio nie robić, zwłaszcza kiedy dopytywali kiedy je zrobię. Po drugie i przede wszystkim dlatego, że chciałem zwalczyć lęk przed prowadzeniem auta. Śmieszne? Dla Ciebie może tak, dla mnie niestety nie. Kiedy myślałem o tym, że muszę prowadzić stresowałem się, denerwowałem, robiło mi się nie dobrze. Mimo wszystko, chciałem udowodnić sobie, że nie jestem wcale gorszy. Na kurs prawka zapisałem się przed osiemnastymi urodzinami. Tuż po osiemnastce miałem egzamin i zdałem za pierwszym razem. Po egzaminie pojeździłem może rok, stresowałem się okropnie przed każdą jazdą. W końcu stwierdziłem, że to nie dla mnie, dostawałem paniki - mimo, że osoby które jeździły ze mną mówiły, że prowadzę dobrze. Teraz mijają trzy lata od tamtej chwili. Chciałbym zacząć jeździć, zwłaszcza, że przydałoby mi się to w obecnej pracy. Planuję dokupić godziny doszkalające i pojeździć. Jeśli to nie pomoże, dam sobie z tym spokój. Czując się nie pewnie stwarzam zagrożenie więc lepiej nie prowadzić. Opisałem swoją sytuacje ponieważ niektórzy sobie nie zdają sprawy, że dla ludzi takich jak ja czy to mężczyzn czy kobiet jest to bardzo trudna sytuacja. To nie jest tak, że my nie chcemy, my mamy taką fobię przed prowadzeniem. Myślicie, że facet wam powie prosto w oczy, że boi się jeździć, no NIE, oczywiście powie że po prostu nie chce i tyle. I tak w ogóle to g*wno mnie obchodzi co o mnie myślicie w związku z tym faktem. Potrafię mnóstwo innych rzeczy, z którymi inni faceci mają problemy ;) Czuje się 100 facetem, a moja narzeczona mnie tylko w tym utwierdza.
odpowiedz
Niezyczliwa (Ocena: 1) 18.10.2015 18:36
A dla mnie najgorsze sa laleczki, ktore facet ma wszedzie wozic i wszystko za nie robic(same nie moga, w zyciu!!! Jeszcze cos im sie stanie!), a one palcem nie kiwna. Ojoj, szofera brakuje? Trudno, jak cztery litery przyrosly do fotela u kosmetyczki i same nie mozecie kupic i poprowadzic aut, to sie meczcie :)
odpowiedz
Ania (Ocena: 5) 26.07.2015 16:19
Jestem najlepszym przykładem na to, że NIE MUSI. Opisze wam krótko moje historie. Jestem po dwóch powaznych i dlugich zwiazkach, obecnie zaczełam trzeci. Moj pierwszy chłopak coprawda miał prawojazdy, ale nie miał samochodu, nawet samochodu rodziców. Ale kochalismy podróżować, zwiedziliśmy kawał świata autostopem, ja prawko mam, wiec kiedy w sytuacjach przeprowadzek itp potrzebowalismy samochodu, to pozyczalam od swoich rodziców. Związek się rozpadł, ale super wspomnienia pozostały i uwierzcie mi, brak samochodu NIGDY nie był problemem. Następnie byłam w związku z dość bogatym chłopakiem, prawo jazdy, fajny samochód, nie byłam kompletnie przyzwyczajona do tego, że facet gdziekolwiek mnie "wozi", że przyjeżdza po mnie na dworzec itd. Wydawało się to wygodne, ale wierzcie mi, przy każdej kłótni było mi to wypominane, że tyle razy po mnie przyjeżdżał, że odbierał mnie z dworca, że samochód na powietrze nie jeździ itd. Podkreślę, że do biednych nie należał. Wierzcie mi dziewczyny, 3 lata byłam ślepa i przez wygodny styl życia straciłam bardzo wiele. Obecnie spotykam sie z chłopakiem be prawka i bez samochodu, jest cudownie i to właśnie brak prawa jazdy powoduje, że nasze randki są niesamowite. Na pierwszej randce byliśmy na wycieczce rowerowej, na której ja byłam pasażerem siedzącym na siodełku, brzmi śmiesznie, ale serio to był jeden z piekniejszych momentów w moim życiu. Ponadto podrózujemy stopem i rowerami. Taki tryb życia niesamowicie zbliża pare do siebie. Polecam każdej z was odstawienie samochodu przynajmniej na jakiś czas. Nie pożałujecie, chyba, że bez wygody nie wyobrażacie sobie już życia.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 24.07.2015 17:32
Ja mam prawko,nie mam na razie auta, srednio przepadam za prowadzeniem, nawet czasami wole sie pomęczyć komunikacją publiczną, ale nie oszukujmy się prawko i samochod to bardzo przydatne rzeczy. Miałąm chłopaka, który miał prawko i samochód i czułam się dobrze, bo wiedziałam, że mnie odwiezie, ze nie musimy się spieszyć, randki mogłby być w dowolnych miejscach. . potem miałam chłopaka bez obu tych rzeczy i trochę tracił w moich oczach, jak ciągle się włóczylismy tymi autobusami, jak musieliśmy kombinować jak i czym wrócić po randce. Bez sensu. Gdziekolwiek by nie chciał mnie zabrać tam zawsze pojawiał się dodatkowy problem dojazdu, i nie wyobrazam sobie siedzieć ciągle za kierownicą, a facet jako pasażer...
zobacz odpowiedzi (3)

Polecane dla Ciebie