Wieczory kawalerskie są owiane złą sławą. Kobiety mężczyzn biorących w nich udział nie do końca wiedzą, co się na nich dzieje. Dwoma najczęstszymi scenariuszami są: zaproszenie prostytutki (lub kilku) do mieszkania jednego z facetów oraz wypad do klubu. Przeważnie ze striptizem. Do tego dochodzi alkohol. Kiedy w głowie zaczyna szumieć, a koledzy–single korzystają z usług wynajętych kobiet i namawiają innych do wzięcia z nich przykładu, hamulce puszczają. To właśnie na wieczorach kawalerskich najczęściej dochodzi do zdrady. Nie zawsze ze strony pana młodego, ale także jego kolegów. Po fakcie na wydarzenia zostaje spuszczona kurtyna milczenia. Czasami faceci, którzy czują wyrzuty sumienia, mówią o wszystkim partnerkom i zapierają się na wszystkie świętości, że nie chcieli, żałują i nadal je kochają. Wiele dziewczyn wybacza, inne odchodzą, ale najwięcej jest takich, które o niczym nie mają pojęcia. Żyją w nieświadomości i mają swoich ukochanym za wzorowych facetów.
Co tak naprawdę dzieje się na wieczorach kawalerskich? Czy w krążących po Internecie opowieściach nie ma przesady? Zapytałyśmy o to znajomych facetów, będących w związkach. Zdradzili nam, jak się zachowywali i czy partnerki wiedzą o ich występkach. Imiona mężczyzn zostały zmienione.
Zobacz także: SKOK W BOK: Zdradzeni w panieńską noc, oszukane na wieczorze kawalerskim...
„Nie jestem święty i sporo mam za uszami, choć przed żoną udaję, że nie mam nic na sumieniu. Mam, i to ile... Tak właściwie ożeniłem się z nią tylko dlatego, że zaliczyliśmy wpadkę. Gdyby nie ciąża, pewnie do dzisiaj skakałbym z kwiatka na kwiatek. Po ślubie jestem jej wierny, ale przed - różnie bywało, nie zamierzam mówić, że było inaczej. Zwłaszcza na wieczorze kawalerskim doszedłem do wniosku, że to ostatnie chwile wolności i muszę sobie poużywać. Zaczęło się od tego, że kumple zamówili dla mnie do domu dwie prostytutki. Oni pili i imprezowali w jednym pokoju, a ja zabawiałem się z obiema w sypialni. Najpierw z jedną, potem z drugą, na końcu z obiema naraz. Robiliśmy to z małymi przerwami przez półtorej godziny. Istny maraton seksu. Łóżko, stół, fotel, podłoga. Było intensywnie. Potem poszliśmy z kumplami w miasto. Piliśmy w różnych knajpach, w końcu wylądowaliśmy w jakimś podrzędnym klubie. Tam całowałem się z jedną dziewczyną. Miałem ochotę na więcej, ale dała mi kosza. Mimo wszystko uważam swój wieczór kawalerski za bardzo udany. Jak szaleć, to właśnie na taką okazję” .
Fot. iStock.com
„Kilka razy brałem udział w wieczorach kawalerskich. Mam słabą głowę i często odbija mi po alkoholu, więc zawsze uważałem. Poza tym kocham swoją dziewczynę i nie chciałem ryzykować, że się dowie o jakimś szaleństwie i mnie rzuci. Przyznam jednak, że na każdej imprezie, przynajmniej jeden z kolegów zabawiał się z panienką. Mam na myśli zajętych albo żonatych mężczyzn, bo reszta tym bardziej harcowała z prostytutkami. Prawda wyszła na jaw tylko w jednym przypadku, bo u kolegi pojawiły się wyrzuty sumienia i powiedział o wszystkim żonie. Sprawa skończyła się rozwodem. Ogólnie trzymamy męską sztamę i żaden nie piśnie słowa o wybrykach drugiego, nawet jeżeli ma żonę. To już nie są nasze sprawy” - uważa Mariusz.
„Kilka tygodni temu byłem na wieczorze kawalerskim. Świadek zamówił panienkę z agencji towarzyskiej w stroju pielęgniarki. Bawiliśmy się w dwupokojowym mieszkaniu jednego z kumpli. Ta dziewczyna siedziała w jednym i po kolei wchodził do niej każdy z nas. Pan młody również nie odmówił. Siedział u niej najdłużej. Panna młoda o niczym się nie dowiedziała. Nie wiem, czy on ją kocha” - wyznaje Arek.
Fot. iStock.com
„Z tymi kawalerskimi różnie bywa. Byłem na takich, na których koledzy zachowywali się grzecznie. Piliśmy sobie piwo, oglądaliśmy pornole, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Pojawiały się jakieś pomysły, żeby zamówić dziewczyny, ale potem wszyscy uznaliśmy, że lepiej nie, bo jeszcze strzeli nam do głowy jakaś głupota. Ale na innych działo się, działo... Pamiętam, że po pijaku pojechaliśmy do innego miasta. Po drodze wyczaiła nas policja. Nie obyło się bez mandatu, a poza tym zarekwirowali nam samochód. Tak się składało, że należał do mojej dziewczyny. Następnego dnia odebraliśmy go i zobaczyłem, że ma kilka poważnych uszkodzeń. M. je zauważyła i straciłem prawie 2000 zł na naprawę. Żaden z kolegów się nie dorzucił” - wzdycha Rafał.
„Rok temu byłem świadkiem na ślubie najlepszego kumpla. Wieczór kawalerski spędziliśmy w jednym z warszawskich klubów. Bartek, czyli pan młody, podszedł do jednej dziewczyny i zaproponował jej seks jakby był to taniec. Nawet nie był pijany. Przyznaję, że zaszokował mnie. Lubię jego partnerkę i zrobiło mi się jej szkoda. Tamta dziewczyna co prawda odmówiła, ale potem Bartek gdzieś zniknął. Więc pewnie znalazł chętną. Nie pytałem po wszystkim. Zresztą nawet gdyby przespał się z inną, nie wsypałbym go. Przyjaciele to przyjaciele. Trzymamy sztamę. Ostatecznie Bartek ożenił się i nadal jest z żoną. Podobno różnie im się układa, ale jakoś się trzymają” - opowiada Krzysiek.
Fot. iStock.com
„Kilka lat temu byłem na wieczorze kawalerskim, którego nigdy nie zapomnę. Pamiętam, że brał w nich udział nawet ojciec pana młodego. Przyjechało kilka dziewczyn i zaczęła się... orgia. Ja wyszedłem, bo poczułem obrzydzenie, podobnie jak kilku innych facetów, ale reszta została. Nawet nie chcę myśleć, co się tam działo. Najgorsze było chyba to, że mieli do użytku jedno pomieszczenie, więc w jednym pokoju zabawiali się jednocześnie ojciec z synem. Jak dla mnie, to już dewiacja. Od tamtej pory mam uraz do kawalerskich” - relacjonuje Mateusz.
„Od dwóch lat jestem szczęśliwym mężem. Nigdy nie zdradziłem żony, ale miałem taką okazję na kawalerskim. Gdybym był pijany, nie wiem, czy do niczego by nie doszło. Na szczęście uważałem, żeby nie popuścić cugli. Otóż świadek zamówił dla mnie dziewczynę. Panna przyjechała i chciała się mną zająć, ale oddałem ją kolegom. Nie musiałem ich prosić. Kilku kumpli żartowało, że nie chcę się zabawić w ostatni wolny wieczór i przekonywali, że mi się należy, ale nie ugiąłem się. Wiem jednak, że kilku facetów, którzy przespali się z tą dziewczyną, miało stałe partnerki” - przyznaje Wojtek.
Zobacz także: REPORTAŻ: Mój wieczór panieński zapamiętam do końca życia!