10 lat temu urodziłam swoje pierwsze i na razie jedyne dziecko. Teraz mam 28 lat, więc łatwo policzyć, kiedy to było. Młoda, głupia, nieodpowiedzialna i stało się. Typowa wpadka z chłopakiem, który miał niewiele więcej oleju w głowie, niż ja. Po prostu się nie zabezpieczyliśmy. Czy żałuję? Tylko tego, że straciłam młodość i bardzo szybko musiałam dojrzeć. Syn jest moim największym skarbem, a tamtem chłopak został moim mężem i jesteśmy szczęśliwi.
Rodzina i znajomi dobrze wiedzą, że to wszystko wydarzyło się przez przypadek i tego nie planowałam. Zawsze uważałam, że moje dziecko nie musi mieć takiej świadomości. Bo co za różnica, czy wpadka, czy planowane? Jest i to jest najważniejsze. Ma kochających rodziców i niczego mu nie brakuje.
Ale temat wrócił, bo kilka dni temu syn przyszedł do mnie ze smutną miną i zapytał: mamo, czy ty ze mną wpadłaś?
Zamurowało mnie, że 10-latek zna takie określenia. Tym bardziej, że jest w tym dużo prawdy, a on nigdy miał się nie dowiedzieć. Wciąż nie wiem, kto mu coś takiego powiedział. Mam nadzieję, że nikt z rodziny, ani z osób, które nazywamy przyjaciółmi. Pewnie jakiś kolega palnął głupotę, a on za bardzo się tym przejął. No, ale temat jest i trzeba coś z tym zrobić.
Nie chciałam go okłamywać. Próbowałam wybrnąć i urwałam dyskusję. Odpowiedziałam tylko, żeby nie słuchał głupot, bo to nie ma żadnego znaczenia. On dalej wierci mi dziurę w brzuchu. Nie mam sumienia skłamać: miałam 18 lat i o niczym nie marzyłam tak, jak o zostaniu matką. Jest za mądry na takie uniki.
Ale nie miałam też sumienia powiedzieć mu prawdy, bo chyba jest na to za mały…
A może nigdy nie powinien ode mnie tego wprost usłyszeć? Nie wiem jakbym się czuła, gdyby moja matka kiedyś mi wyznała: dziecko, jesteś owocem wpadki. To nie zmieniłoby moich uczuć do rodziców, ale niesmak by pozostał. I to pomimo świadomości, że większość dzieci to wypadek przy pracy…
Mimo wszystko postanowiłam Was o to zapytać. Nie wiem co sama zrobię z tą sprawą, ale ciekawi mnie zdanie innych. Czy wiadomość o tym, że nie byliśmy planowani to piętno? A może niewiele znaczący szczegół?
Staram się być bardzo szczera wobec syna, więc może to nie jest taki głupi pomysł.
Paulina