Jestem naturalną blondynką. Mam bardzo jasne włosy, w świetle prawie białe. Niektórzy myślą, że urodziłam się w Skandynawii, bo tam kobiety tak wyglądają. A inni nawet podejrzewali mnie o to, że jestem albinoską. Długie, prawie siwe włosy, podobnego koloru rzęsy i brwi, no i blada cera. Możecie sobie wyobrazić.
Lubię siebie, ale jakby to powiedzieć... Brakuje mi wyrazu. Za mało się na mojej twarzy dzieje. Wszystko zlewa się w jedną bladą całość. Oczy gdzieś znikają i ogóle ich nie widać. Ratuję się ciemnym tuszem, ale to za mało. Nawet przyciemnianie brwi kosmetykami niewiele daje.
Chcę to zmienić i dlatego proszę Was o szczerą radę.
Możecie sobie wyobrazić, jak mniej więcej wyglądam. Bladość połączona z blondem. Jestem ciekawa, czy pasowałyby mi ciemne i wyraźne brwi. Myślałam o hennie. Może nie mocna czerń, ale przynajmniej coś wpadającego w ciemny brąz. I chodzi mi tylko o brwi, bo włosów nie mam zamiaru na razie farbować.
Do tego mocniej pomalowane usta, podkreślone rzęsy i może wreszcie wyglądałabym jak człowiek.
Myślicie, że to by do mnie pasowało?
Dorota