Cześć, ja ze ślubnym tematem, ale trochę innym, niż zwykle. Chodzi mi wygląd, ale nie mam problemu z sukienką, biżuterią czy czymś takim. Problemem są moje włosy, które 2 lata temu ścięłam bardzo. Typowa fryzura na chłopczycę, więc nie ma zbyt wielu możliwości ich oczesania. Na boczek lub do góry. Upięcia prawie niemożliwe, bo ledwo mi się wsuwki głowy trzymają.
Nie dość, że raz ścięłam, to potem jak chodziłam do fryzjera z końcówkami, to zawsze centymetr albo dwa było ich mniej. Także prawie w ogóle nie odrosły, a zaczynam mieć tego dosyć. Bardzo chcę zapuścić włosy, ale teraz pytanie – kiedy to najlepiej zrobić? W moim przypadku w grę wchodzą chyba lata, bo strasznie wolno mi włosy rosną.
Nie byłam u fryzjera od kilku miesięcy i tył już trochę odrasta, ale głupio to wygląda. Mam tak iść do ślubu czy co zrobić?
Jeśli będę je dalej zapuszczała, to wiadomo, jak będzie. Z tyłu zrobi się taka dłuższa plereza. Niezbyt kobieco to wygląda, ale trzeba przetrzymać. Z przodem też nie będzie fajnie, bo grzywka potrzebuje czasu, żeby ładnie odrosnąć. Do ślubu się na pewno z tym nie wyrobię, bo ma być w kwietniu. Zostaną mi takie odrosty... Nie wiem co robić.
Może znowu je ściąć? Krótkie przynajmniej się jakoś układają. Jak ja pójdę do ślubu z takimi nierównymi strąkami? Jestem tym przerażona. A z drugiej strony szkoda by mi było kolejnego roku. Trochę zapuściłam i znowu zaczynać od nowa...
Poradźcie, proszę!
Ewelina