Szukałam czegoś na ten temat, ale nie znalazłam. Jak czytelniczki mają problem, to raczej chodzi o zmianę swojego nazwiska. Nie dziwię się, bo od nas się tego wymaga. Albo w ogóle zmienić na nazwisko męża, albo mieć podwójne. U mnie to wygląda zupełnie inaczej i nie bardzo wiem, co z tym zrobić.
Prawda jest taka, że mój narzeczony ma nazwisko... Hmm, nietypowe i raczej nie chciałabym go nosić. Nie mówiłam mu, o co chodzi, ale uparłam się, że zostaję przy swoim. Nie było problemu, dopóki on nie wymyślił, że w takim razie on przyjmie moje.
Dla mnie to nie jest raczej normalne, bo nie znam żadnej takiej pary. Zastanawiam się, skąd mu się to w ogóle wzięło.
On twierdzi, że chce mieć takie samo nazwisko jak jego żona. A skoro ja odmawiam przyjęcia jego, bo czuję się taka niezależna, to on przygarnie moje. Ja postawię na swoim, a on też będzie miał to, czego chce – takie samo nazwisko.
Ja zaczynam mieć wątpliwości, czy on nie chce tylko wykorzystać sytuacji. Szczerze mówiąc, to na jego miejscu też bym wolała przyjąć moje, niż dalej się męczyć z tym okropnym... Szkoda, że nie mogę go napisać, to byście się nie dziwiły.
Tylko w takim razie – co to za facet? Mówi, że mu nie przeszkadza, a jak się pojawia możliwość, to szybko by sobie chciał zmienić dane.
Naprawdę już nie wiem, co dalej. Dla mnie taka sytuacja byłaby głupia i nienormalna. Nie chcę, żeby mój mąż nosił inne nazwisko, niż to, z którym się urodził. Tak się przecież nie robi. Przy okazji nie chcę przyjąć tego jego, bo do mnie naprawdę nie pasuje. Chwilę się zastanawiałam, żeby to zrobić, ale nie ma siły. To dla mnie niemożliwe.
I co teraz? Zgodzić się na ten jego dziwaczny pomysł? Ludzie będą na nas dziwnie patrzyli, bo to rzadkość. Nie chcę odgrywać w tym związku roli faceta, a to on przecież daje nazwisko małżonkowi...
Co byście zrobiły na moim miejscu?
Kasia