Nie myślałam, że kiedyś będę w takiej sytuacji, ale co zrobić. Nie jestem jakoś specjalnie mściwa, ale zaczynam się bać o swoją pozycję w firmie. Długo nie mogłam znaleźć pracy, więc wiem, jak to się może skończyć. Wreszcie trafiłam do fajnego miejsca, gdzie dobrze mi płacą. Awansowałam nawet na stanowisko kierownicze, więc mam pod sobą kilka innych osób. Wiem, że od nas wszystkich zależą dobre wyniki i powinnam mieć samych świetnych współpracowników, ale jedna dziewczyna zaczyna mnie niepokoić.
Przyszła do nas kilka miesięcy temu. Na początku nie rzucała się w oczy, ale później wyszło szydło z worka. Skończyła bardzo dobrą uczelnię, na wszystkim się zna, można się z nią dogadać. Inni pracownicy to zauważyli i zaczęli się dosłownie uczyć od niej, chociaż jest tu znacznie krócej. Nawet prezes z centrali, jak przyjechał, to chwalił tylko ją. O mnie ani słowa, chociaż mam najlepsze wyniki i jakoś to wszystko trzymam. Wiem, że to chamskie, ale pomyślałam, że muszę się jej pozbyć.
Strasznie się boję, że ona mnie wygryzie z tego stanowiska. A wtedy nie będzie odwrotu i po prostu stracę pracę. Nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę utrzymać mieszkanie, bo mieszkam w nowym mieście, rodzice mi nie pomagają. To trochę głupie, ale sama widzę, że ona jest super pracownikiem. Tylko nie mogę się z tego cieszyć, bo dla mnie to oznacza koniec. Zaczęłam już coś robić w tym temacie, ale zaczynam mieć wyrzuty sumienia.
Podłożyłam jej już kilka razy papiery, z którymi było mnóstwo roboty, a i tak nie dało się zrobić z nich nic dobrego. Później przepraszała, że nie dała rady, ale to jest coś dziwnego. Sama bym nie dała rady. Takich sytuacji było kilka. Ona bardzo dobrze pracuje, ale zaczęłam stwarzać takie sytuacje, żeby nie czuła się tak pewnie. Gdybym się uparła, to na tej podstawie mogłabym ją wywalić już teraz. Coś mnie przed tym powstrzymuje.
I wiem co, bo po prostu nie jestem taka złośliwa. Tylko, że teraz zaczynam zapominać o swoich zasadach, kiedy zrozumiałam, że ona może zająć moje miejsce. Wydaje mi się, że nie zawsze można być fair wobec wszystkich. Muszę zawalczyć zwłaszcza o siebie, a jeśli nie da się tego pogodzić z jej etatem, to co ja mam innego zrobić... Gdybym się nie bała o swoją pozycję, to chętnie bym z nią pracowała.
Jestem w stanie to tak zrobić, że nikt mi nie zarzuci, że wywaliłam ją z zazdrości. Są na to papiery, jej kolejne wpadki. Co byście zrobiły na moim miejscu? To nie jest mój wymysł, bo jak tak dalej pójdzie, to ona naprawdę zostanie kierowniczką, a mnie podziękują.
Kaśka