Rencista z Chełmży miał problemy z gardłem. Bolało go, pojawiła się dokuczliwa chrypa. Lekarz pierwszego kontaktu na wszelki wypadek skierował go do szpitala na badania.
– Ten lekarz, co nas przyjmował w szpitalu, był bardzo niemiły. Traktował nas jak natrętów. Już wtedy przeczuwałam, że może stać się coś złego – opowiada Krystyna Gajtkowska (51 l.), żona rencisty. Szybkie badanie i od razu werdykt – krtań pana Romana zaatakował nowotwór. Specjaliści zalecili wycięcie krtani, aby nie pojawiły się przerzuty. Państwo Gajtkowscy byli w szoku.
– Tak od razu to stwierdził?! Bez żadnych badań, bez biopsji?! Mąż prosił go o badania dodatkowe. Usłyszał, że nie ma takiej potrzeby – wzdycha żona pana Romana.
Z ciężkim sercem Roman Gajtkowski zgodził się na operację. Do domu wrócił przed Sylwestrem. Nie świętował już końca 2009 roku, było mu smutno. Nie wierzył własnym oczom, kiedy w otrzymanych wynikach badań tkankowych wyciętej krtani wyczytał, że patomorfolog „nie stwierdził zmian nowotworowych w obrębie krtani”.
– Przeżyliśmy szok, mąż dosłownie się załamał. Wycięli mu zdrową krtań! – pomstuje pani Krystyna. Nikt ze szpitala nie chciał z nimi rozmawiać. Nikt nie przeprosił, nie starał się dodać otuchy. W końcu Gajtkowscy złożyli doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Chcą, by winni zostali ukarani.
– Nic mi nie wiadomo o tej sprawie. Skoro zajmuje się tym prokuratura, to ona już wszystko wyjaśni – tyle tylko miał reporterowi Faktu do powiedzenia dyrektor szpitala, Andrzej Wiśnicki. – Lekarze ze szpitala zniszczyli życie mojemu mężowi. Ja nie jestem pewna, czy oni nawet o tym wiedzą – Krystyna Gajtkowska macha ręką z rezygnacją, a po jej policzkach spływają dwie wielkie łzy.
Na Fakt.pl przeczytaj również: Babcia ukryła wnuczka w szafie! Przed policją!
Zobacz także:
Gianna Jessen – urodziła się w trakcie aborcji
Matka postanowiła usunąć ciążę. Mimo zabiegu urodziła się dziewczynka. Wychowała się w rodzinie zastępczej, a teraz jest członkinią organizacji antyaborcyjnych.
Urzędnicy z chłopca zrobili dziewczynkę
Przez źle wpisaną jedną cyfrę w numerze PESEL rodzice chłopczyka nie mogli iść do lekarza, ponieważ w dokumentach figurował jako dziewczynka.