Tymczasowa samotność nie musi być udręką.

Obserwując życie swoich najbliższych przyjaciół, płci pięknej, oraz życie tych ...
Tymczasowa samotność nie musi być udręką.
24.07.2009
Obserwując życie swoich najbliższych przyjaciół, płci pięknej, oraz życie tych dalszych koleżanek, dalej znajomych aż w końcu własne mobilizuję się do napisania paru cennych wskazówek które dane mi było odkryć. Chętnie podzielę się to wiedzą, której nabycie dla niektórych może być bolesne.Nikt nie wie dlaczego jednym udaję się spotkać miłość swojego życia już w podstawówce innym dopiero po tydziestce - co często oznacza liczne nieudane próby budowania życia- za każdym razem z tym jedynym.  Początki, nadzieje, bliskość - i wszystkie te inne cechy towarzyszące byciu z kimś. Często obserwuję dziewczyny ( w tym siebie samą) przeskakujące ze związku w związek. A gdzie czas na przemyślenia? Wnioski, pogodzenie się ze stanem rzeczy. Od 15 roku życia ciągle z kimś byłam. Mam za sobą dwa poważne związki 2, 3 letnie i kilka mniejszych. Nie było chwili abym była sama. Życie wypełnione było mężczyznami, myślami o nich, staraniach dla nich. Dziś mam 22 lata i mija już 3 miesiąc mojej samotności. Na początku była ogromnym cierpieniem. Natychmiast założyłam liczne konta na serwisach randkowych. Najważniejszymi punktami dnia było sprawdzenie wiadomości, wyszukiwanie najlepszych przystojniaków z okolicy 50km obrębu mojego miasta, wypady z przyjaciółmi do pubów. - w poszukiwaniu faceta. Wyniki nie były oszałamiające. Pojawiło się jednak 3 kandydatów. Spełniali podstawowe wymagania: wykształcenie, wzrost, zainteresowania itp. Już.. już było blisko. Jednak coś nie grało. Dotarło do mnie, że robię to na siłę. By zabić wówczas moim zdaniem udręczającą pustkę. Pojawił się wniosek. Czyżbym nie potrafiła żyć ze samą sobą? Zmartwiło mnie to. Dlatego natychmiast skasowałam wszelkie konta, zakończyłam znajomości które nie satysfakcjonowały mnie w najmniejszym stopniu. Zaczęłam uczyć się samej siebie. Zdałam sobie sprawę, że moja tożsamość poważnie ucierpiała na tych ciągłych związkach. Zgubiłam samą siebie, będąc wciąż przy kimś, przejmując w sposób naturalny jego cechy. I tak usiadłam zmartwiona mówiąc głośno: JESTEM ZLEPKIEM CECH MOICH BYŁYCH FACETÓW. Piję kawę jak pan x, słucham muzyki od pana y, oglądam filmy jak pan z. Hallo, przecież ja też miałam swoje rytuały! Odradzam je. Za każdym razem kiedy chcę podjąć decyzję- począwszy od tych banalnych pt. smak loda, skończywszy na ważniejszych sprawach typu uczelnia, egzaminy - zadaję sobie pytanie do samej siebie. Jak Ty byś zrobiła? Uwzględniam przy tym doświadczenie nabyte w wyniku poprzednich związków oraz samą siebie. O dziwo decyzje te przynoszą korzyści. A ja żyję z w zgodzie z samą sobą. Równowaga idealna. Nie straszne mi wieczory bez prądu;) - zdarzają się takie. Zapalona świeca i cisza. Moment zadumy spojrzenia w przeszłość a później cudowne marzenie wizji przyszłości. Na koniec cudowne wtulenie się w teraźniejszość. I tym docenieniem chwili trwającej czynię każdą następną lepszą. Tego życzę również Wam Papilotki. miłość najdzie któregoś pięknego dnia. W najmniej oczekiwanym przez nas momencie. Wówczas spojrzymy za siebie. Postarajmy się umieć zrozumieć przeszłość by każdy następny dzień był już tylko lepszy.

Polecane wideo

Komentarze (36)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 24.06.2011 18:56
teraz dopiero odkryłam ten artykuł. ale ma sporo racji. Po nieudanym związku z facetem którego zabojczo kochałam nie pchalam się na sile w kolejny związek. Przez rok byłam sama, miałam kilku adoratorów ale wiedzialam ze to będą związki na siłę. Od jakiegoś czasu jestem z pewnym chłopakiem. Szczęście znalazło się samo ;D
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.02.2010 23:43
„Papilocie! Mam 22 lata, za rok wyznaczoną datę ślubu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.11.2009 19:51
Bardzo dobry artykuł. Ja też jestem juz od jakiegoś czasu sama ale zdążyłam się przezwyczaić do takiego stanu rzeczy. Czasem boli mnie jak widze wszystkie moje najbliższe znajome ze swoimi partnerami ale uwielbiam chwile kiedy podczas samotnego spaceru mogę się zatrzymać, wziąć głeboki oddech i poczuć prawdziwą wolność.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.08.2009 22:16
świetny artykuł. Jetem w podobnej sytuacji i bardzo mnie pocieszyły słowa autorki. Z takich moich obserwacji,nabytych podczas próby zapomnienia i szukania własnego ja,dobija mnie pewien fakt: Gdy niektórzy ludzie cieszą się z samotności innych lub opowiadają o swoich wspaniałych związkach kończąc wypowiedź słowami 'a ty ? masz kogoś na oku' . Myślę tu szczególnie o przyjaciołach, którzy przecież wiedzą co się stało...Tak teraz się zastanawiam czy na takiego kogoś mozemy mówić 'przyjacielu' ?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.08.2009 14:55
niestety ja walczę każdego dnia o swoje 'ja' mimo tego że od czasu do czasu przypląta się jakiś 'kolega' to nie mam ochoty na utratę tego co odzyskałam -' jakiejś niezależności'. czytam książki na które wcześniej nie miałam czasu, spędzam czas w kawiarniach sama lub z dziewczętami, buszuje po serwisach muzycznych w celu znalezienia swojego odrębnego gustu, pozwalam sobie na bycie rozpieszczoną, na wizualizację swoich ciuchowych pomysłów (jestem w trakcie wykonywania elementów do torby ze zwierzaczkami z koralików). niestety najtrudniej jest się ogarnąć ze stanu rozpaczliwego poszukiwania.. ja odseparowałam się od mężczyzn. może to i źle ale w początkowym stadium pomaga. teraz wiem, że pozwolę sobie na wzbudzenie uczuć dopiero po otrzeźwieniu z pierwszego zafascynowania zafascynowania,nadzieję, że
odpowiedz

Polecane dla Ciebie