Odwet na nikczemnym kochanku bywa miodem na nasze zranione serca. Jeszcze niedawno większość nawet nie myślała o zemście na swoim eks, a to nowa moda wśród porzuconych i zawiedzionych.
Z badań przeprowadzonych przez firmę IMAS wynika, że 61 proc. Polaków jest przekonanych, iż kobiety zachowują się agresywniej niż jeszcze kilka lat temu. Co ciekawe, panie częściej niż panowie marzą o odwecie. I coraz częściej realizują swoje marzenia...
Kobiety, w momencie końca związku, trzy razy częściej niszczą rzeczy partnera. Zaczęto mówić, że zemsta to domena kobiet. Wszystko dlatego, że czują się bardziej wykorzystane, zranione, upodlone. Tłumaczyć je może także fakt, że są bardziej emocjonalne, więcej wkładają, więcej oczekują.
Badania opublikowane przez niemiecki dziennik „Die Welt" pokazują, że o zemście myśli 55 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn. Aż 30 procent pań i tylko 9 procent panów wyładowuje swoją złość w praktyce.
Na przestrzeni lat zaczęłyśmy więcej zarabiać, więcej nam się należy, stałyśmy się niezależne i zaradne. A dodatkowo, żadna ekstremalna sytuacja nie jest nam obca. To już nie te czasy, kiedy kobiety były zahukane i stały przy garach, cicho jak mysz pod miotłą. Kobiety nie boją się odegrać na mężczyznach, bo nie są już od nich zależne.
Zemsta kobiet przybrała takie rozmiary, że aż zaczęła grzmieć prasa. „Tak dużo przykładów karania mężczyzn jeszcze nigdy nie było" – kilka tygodni temu alarmował „New York Times". W artykule opisano tylko kilka najbardziej spektakularnych historii. W Polsce nie jest inaczej. Tygodnik „Wprost" alarmuje: „Policja zanotowała już setki przypadków srogiej zemsty kobiet". Dziennikarze zastanawiają się też, czy zemsta pań jest tylko chwilową modą, czy też trwałym zjawiskiem socjologicznym.
Młoda warszawianka w ciągu kilku minut doszczętnie zniszczyła mazdę swojego byłego partnera. Inna zdemolowała opla kombi: wyrwała radio, zniszczyła tapicerkę, a na karoserii napisała list pożegnalny.
Teri Garr, aktorka znana m.in. z roli w „Tootsie", wymierzyła niewiernemu partnerowi karę za pomocą młotka. Zniszczyła jego rzeczy i wybiła w jego posiadłości wszystkie okna.
Amerykańskie kobiety w większości postawiły na zemstę w cyberprzestrzeni. Zjawisko to posiada nawet swoją nazwę „e-venge" od angielskiego słowa „revenge" czyli zemsta. Dlaczego tam? To właśnie Internet daje pole do popisu kreatywnym kobietom.
Panie zamieszczają kompromitujące zdjęcia swoich eks, opisują ich łóżkowe perypetie, wysyłają oczerniające e-maile do wspólnych znajomych lub podają numer do byłego na portalu dla gejów.
Aktorka i pisarka, Tricia Walsh-Smith, umieściła na swoim blogu „rozwodowe wideo". W filmiku opowiada o swoim mężu. Nie szczędzi przy tym pikantnych szczegółów, m.in. o jego uzależnieniu od viagry czy filmów porno.
Amerykanka na stronie DivorcingDaze.com poinformowała internautów o swoim rozwodzie, mężu i jego romansie. W ten sposób prawie 10 tys. osób dowiedziało się o tym, jak odkryła romans męża z jego… szefem.
Jest jeden problem, zemsta w przestrzeni wirtualnej jest przestępstwem, za które w Polsce grozi nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Zemsta jest słodka, ale czy zdrowa? Ważne, aby wyważyć proporcje między ulgą a nienawiścią. W tym drugim przypadku to my staniemy sie ofiarami, często po raz drugi. Pierwszy raz był w momencie przykrości, jaką zafundował nam były ukochany.
Trzeba dopuścić myśli, że jesteśmy potwornie wściekłe, ale i bezradne, bo pozostawione same sobie ze swoimi uczuciami. Ważne, żeby przeanalizować i zemścić sie na zimno, subtelnie. Aby odegranie się na byłym nie odarło nas z kobiecej delikatności. Bo nie chodzi o to, żeby zrobić z siebie kretynkę, tylko o to, żeby ktoś dostrzegł nasze uczucie, nasze postrzeganie świata, naszą wrażliwość.
Prawda jest taka, że gdy się zemścimy, dopiero wtedy wybaczymy!