Po raz 20-sty (albo i więcej) ogładam "Sex w wielkim mieście" - film. I po raz kolejny wspominam pierwsze odcinki tego serialu, tego jakie 4 bohaterki były na początku. Wspominam również to ile razy odnalazłam siebie w tym filmie czy serialu. Ile razy każda z nas stawała przed takimi prblemami jak Carrie, Samantha, Miranda czy Charlotte.
Zacznijmy od najbardziej prozaicznych problemów.. Kupić te drogie buty, które są takie kuszące czy lepiej nie. Wypić o jednego drinka za dużo czy może spokojnie wrócić do domu. Trzymać się twardo przyjaźni czy może z niej zrezygnować gdy przyjażń zaczyna robić się toksyczna.
No i wreszcie te problemy najistotniejsze dla nas, kobiet. Czy to jest ten jedyny? Czy poświęcić wszystko dla miłości? Jak zachować się gdy nasz mężczyzna nas rani.
A jednak nie zawsze podobały mi się wybory bohaterek. To chyba jest jednak logiczne, każda z nas jest inna.
Jednak ten serial i film pokazują doskonale problemy życiowe nie tylko kobiet, ale również mężczyzn. Przypomnijmy sobie sytuację Steve'a, gdy dowiedział sie że będą musieli mu amputować jądro. Lub wtedy gdy Mr. Biga zignorowała kobieta. Moim skromnym zdaniem mężczyźni też powinni oglądać ten serial. Jestem niemal pewna że w niektórych sytuacjach by się odnależli a co najważniejsze mogli by zobaczyć jak kobieta się czuje i co robi gdy znajdzie się na zakręcie.