Niech znajdzie się jeden mądry, który wytłumaczy mi, co takiego cudownego i pociągającego jest w kobiecych piersiach? Ma je połowa ludzkości. Są wszędzie wokół nas, w szkole, pracy, szpitalu, autobusie, a nawet w kościele. Pierwszą rzeczą, z jaką ma kontakt noworodek, jest pierś matki. Ona go karmi, utrzymuje przy życiu i pozwala się rozwijać.
Może właśnie dlatego większość mężczyzn i spora część kobiet szaleje za piersiami. Nie piszę tu jednie o lesbijkach, które serdecznie pozdrawiam, ale o pospolitych heterolaskach, które zazdroszczą innym heterolaskom jędrnych, krągłych piersi. Bo która z nas nie zwraca uwagi na spacerującą właścicielkę pełnej miseczki 75D?
Wracając do facetów, bo to jednak oni są największymi fanami kobiecych biustów, dostają co najmniej drgawek na widok słodkiej dwudziestki, której twarde sutki przebijają się przez choćby najmniej seksowną bluzkę. Swoją drogą, właśnie to luźny T-shirt w rozmiarze XXL pobudza męskie umysły. Zupełnie innym tematem są dekolty. Sama zakładałam dobrze opiętą bluzkę w serek, idąc załatwiać coś z facetami - w szkole, urzędzie, a szczególnie w punkach serwisowych.
Zaskakujące, że duża część mężczyzn rozmawia z kobiecymi piersiami, zamiast z ich właścicielką. Sama wiele razy byłam w sytuacji, kiedy mój (męski) rozmówca tłumaczył coś moim piersiom, dosłownie i w przenośni.
Jedno jest pewne, piersi są ważną kartą przetargową kobiet. Co prawda, przeszkadzają podczas biegania, skakania i uniemożliwiają spanie na brzuszku, ale zdecydowanie ułatwiają nam życie. Nie ważne, czy małe, czy duże, zadbane wszystkie są piękne. Trzeba je jedynie odpowiednio eksponować, bo przecież to nasz wielki skarb.