Nie kocham męża...

Mam męża od roku, dziecko w drodze, kochanych rodziców. Zamieszkujemy duży dom z basenem na wsi. Mam wszystko, co jest mi potrzebne do szczęścia, jest tylko jedno "ale". Nie kocham męża, nigdy go nie kochałam.
Nie kocham męża...
10.06.2010

Drogie Papilotki!!!

Jestem bardzo młodą kobietą, mam męża od roku , dziecko w drodze , kochanych rodziców, zamieszkujemy duży dom z basenem na wsi (mieszkamy razem z moimi rodzicami). Mam wszystko, co jest mi potrzebne do szczęścia, nie muszę pracować, jest niestety tylko jedno ale… nie kocham męża, nigdy go nie kochałam.

Zaczęło się od pobytu w Anglii, gdzie on „żył”, poznaliśmy się przypadkowo (dużo by opowiadać). Gdy zdałam maturę postanowiłam pojechać do niego na wakacje, ale byliśmy sobą  tak zauroczeni, że postanowiłam odłożyć studia na następny rok i zostać z nim. Po tym roku razem wrócić do Polski. Już tam zaczęły się problemy, poznawałam go lepiej i wtedy zobaczyłam, że jest takim typem faceta, który zgrywa „cwaniaka” - wszystko musiało być tak, jak chciał. Ja wszystko musiałam robić w mieszkaniu (pranie, gotowanie, sprzątanie) pomimo tego, że pracowaliśmy dziennie, po tyle samo godzin.

I ja tak, jak i on miałam ciężką pracę i jak on, byłam tak samo zmęczona po pracy. Moim marzeniem był przynajmniej godzinny odpoczynek,  widziałam to, jak mnie nie szanuje i robi tylko to, na co on ma ochotę, a na mnie już nie patrzał, lecz wtedy jeszcze byłam nim tak zauroczona, że miałam nadzieję, że to się zmieni… Nie doczekałam się tej chwili, nawet  wtedy, gdy zaszłam w ciążę. Do Polski wróciliśmy wcześniej, bo nie chcieliśmy mieć nieślubnego dziecka.

Wzięliśmy ślub cywilny, no i ja już nie miałam siły pracować. On poszedł do pracy w Polsce i zamieszkaliśmy na drugim piętrze u moich rodziców na wsi. Nie było między nami dobrze. Nadal tak jest, tylko niestety nikt tego nie widzi, nawet on nie widzi tego, że jestem nieszczęśliwa, kiedy on jest w pracy  na moich ustach jest uśmiech, lecz gdy tylko go zobaczę, odrazu chce mi się płakać, już na jego widok mam ochotę uciec i już nie wracać. Rodzice jak i on codziennie na mnie napierają, kiedy ślub kościelny, ja zawsze znajdę jakąś wymówkę,  nie chcę tego ślubu, bo nie chcę kłamać, przynajmniej przed Bogiem.

Do czego zmierzam i czemu to wszystko piszę? Bo nikomu nie ufam, nie mam się komu wygadać , nie mam komu powiedzieć tej prawdy,  a tutaj mogę się wygadać ,bo nie wiecie kim jestem i jestem pewna że nikt z moich bliskich się o tym nie dowie, jakie mam uczucia. Kontynuując moją „historię” dążę także do tego, że nie kochając go, także nie potrafię się z nim rozstać, nie chodzi o to, że boję się, że nie będę miała na utrzymanie, czy coś takiego, bo to z tym problemu w ogóle nie ma, po prostu moja psychika, moje uczucia są już tak zamotane, tak „wyniszczone”, że nie potrafię żyć z nim, ale także nie potrafię żyć bez niego, to jest głupie ale niestety prawdziwe.

On traktuje mnie tak beznadziejnie, że masakra, ma mnie jako żonę, dziecko w drodze, a nigdy go nie ma w domu: jak nie praca, to u jakiegoś kolegi, jak jest już w domu, to śpi albo zajmuje się wszystkim tylko nie mną, jak już zwróci na mnie uwagę, to zawsze zaraz będzie mnie obrażał w takim sensie, że ja mu powiem, że spędzamy za mało czasu razwem, że nie podoba mi się to i tamto, to on zaraz że jestem najgorsza, że traktuje go jak więźnia, bo nie pozwalam mu nigdzie jeździć itp.

On to tak mówi, że mnie to bardzo rani - nie bije mojego ciała, lecz bije duszę i to tak boli, wtedy w myślach modlę się, żeby sobie gdzieś pojechał, żebym została sama, lecz gdy już go nie ma to tęsknię.  Pomimo tego wszystkiego, czasami potrafi być nawet czuły potrafi powiedzieć, że kocha, że nigdy nie zostawi. Oczekuje, że odpowiem mu takimi samymi słowami, a mi przez gardło nie może przejść „kocham” skierowane do niego, ale co z tego, że mi to mówi, jak mi tego nie okazuje. Może myśli, że jak mi to powie to wystarczy i robi dalej swoje, jakby mieszkał z koleżanką i nie miał rodziny .

Dzisiaj już wiem  że w moim życiu jedyną iskierką szczęścia, będzie moja kochana dzidzia, która niedługo się narodzi, lecz mam cały czas taką cichutką nadzieję, że któregoś dnia on obudzi się całkiem inny, odmieniony i że będę potrafiła Go pokochać.

 

Polecane wideo

Komentarze (148)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 21.02.2012 22:39
po długim czasie, ale stało sie zmienił sie, co prawda musiało dojsc do tragedi ale stało sie, jednak warto czekac:) nasz syn ma juz 1,5 roku super nam sie układa , ale od momentu gdy zaszlam w drugą ciążę, niestety trwała ona tylko 10 tygodni, stracilismy swoje drugie dziecko i wtedy do on dla mnie zrobił to kazda dziewczyna o tym marzy , dziewczyny ktore miały podobna sytuacje jak w liscie, czekajcie bo warto czekac, co prawda zyciemu w bólu wielkim bólu ale dzieki wzajemnemy wsparciu zyjemy dalej
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.11.2011 20:00
Ale wy jestescie glupie sokor go nie kochacie to odejdzcie nic sie nie zmieni potem bedziecie sie dziwic ze zdrady i wgl ...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.10.2011 21:31
nalogowamilosc.blog,onet.pl to mój blog, na którym relacjonuję swoją walkę z uzależnieniem od miłości. Właśnie od bycia z mężczyzną uzależniałam swoją wartość. Uczę się to zmieniać. Nie jest to łatwa droga, ale jedyna słuszna. Zapraszam jeśli masz podobne problemy lub chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o tym temacie
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.07.2011 20:06
Jestem w identycznej sytuacji. Z tym,że mieszkamy we 4 z jego znajomymi za granicą i nie mamy ślubu bo ja nie chce. Też go nie kocham ale nie potrafie odejsc
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 21.05.2011 18:35
strasznie Ci współczuję takiego faceta, ale będziesz miała z Nim dzidziusia i zobaczysz, że tylko te dziecko będzie dla Ciebie najważniejsze :) Skoro Go nie kochasz, to Go zostaw, dasz sobie radę :)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie