Witajcie drogie papilotki.
Piszę do Was bo nie wiem właściwie co mam zrobić. Zacznę od początku moją historię i może dzięki temu ktoś będzie mógł mi coś poradzić. Mam 19 lat.
Jakieś 4 lata temu poznałam Bartka i poprosił mnie o chodzenie. Był wtedy wklasie maturalnej. Coprawda nie grzeszył urodą ale za to charakter niesamowity. Nie ukrywałąm przed nim że go niekocham i prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdzie, ale za to on kochał mnie z całęgo serca. Z tego co zdążyłam zauważyć zaliczam się do grupy kobiet dla których bardziej liczył i do tej pory liczy się charakter niż wygląd zewnętrzny mężczyzny. Byliśmy ze sobą dwa ponad lata.Było w miare okej niczego się nie czepiał, szanował moje zdanie pomagał mi we wszystkim, moi rodzice go bnardoz lubili..poprostu dbał o mnie jak nikt dotychczas. Niestety nasz związek się rozpadł gdy Bartek popadł w paranoje że może mnie stracić. Zaczął mnie szantażowac ze się zabije.. wiele razy zamykał mieszkanie podczas gdy ja byłąm z nim w środku i ciął się na moich oczach. Coś okropnego. Mam te chwile do dziś przed oczami i zrobiło to wielką ranę na mojej psychice. Było ciężko ale jakoś z nim zerwałam. Chodził z nim do klasy Dawid z któym się znałąm od początku gimnazjum ponieważ chodziliśmy razem do tej samej szkoły. Gdy Bartek myślał że jeszcze mu wybacze, że cos z tego jeszcze będzie ja spotykałam się z Dawidem jak z prawdziwym przyjacielem (od lat byłam chłopaczarą i lepiej dogadywałam się z chłopcami). Bartek się o tym dowiedział i odczepił się wkoncu ode mnie. Z Dawidem spotykałam się często i uwierzcie mi naprawde jak z kolegą. Dogadywalismy się. Podobało mu się to że jestem taka towarzyska że potrafię rozmawiać o rzeczach ala samochody i seks, co innym dziewczynom zawsze wychodziło ciężko. I z dnia na dzień doszło do pocałunku i staliśmy się "jednością" w sensie byliśmy już razem. Dawid był cudowny przez pierwsze miesiące, w ogóle się nie kłóciliśmy. Potem pokazał swą prawdziwą twarz ale niestety ja już zążyłam się zakochać, ale niestety Dawid też wpadł w sidła miłosci do mnie. Zaczął mnie traktować jak włąsność. Z początku podobało mi się to, bo czułąm się bardzo kochana i bezpieczna. Zmieniłam się dla niego o 180 stopni. Nie mogłam z nikim pisać na gg, smsów nasza klasa i tego typu sprawy. Koszmar był gdy napisał do mnie jakiś kolega na gg którego on nie zna(ł). Ale przecież nie urwę wszystkich kontaktów z minuty na minutę, choć dla niego byłam gotowa to zrobić. I zrobiłam. Przestałąm pisać ze wszytskimi. Byłam mu tak wierna że rzadko spotkać taką kobietę. Myślałam ze będzie ze mnie dumny a on chciał mnie coraz bardziej dla siebie.
Teraz jest tak samo.. już od kilku miesięcy. Przestał mnie szanować. Nie wiem może to ja źle wszytsko odczuwam bo faceci mają taką nature.. nie okazywać nadmiernie uczuć. Wstydzą się tego. Wszystko byłoby wporządku no ale on kidyś był wspaniały i okazywał mi ciepło szacunek. Teraz to zanikło. Wciąż mi mówi że mnie mocno kocha i to ukazuje. Ale ja potrzebuje więcej uczucia, jakiegoś hmm bezpieczeństwa. Nie wspominając ze wiele razy mnie okłamał, oszukał, prawie zdradził. Wybaczyłam bo kocham szalenie. Teraz czeka mnie matura wybór stidiów. On studiuje zaocznie a ja nie wiem co zrobić a jego to nieobchodzi. Nie chce mi pomóc w wyborze, nic zero. Ucieka przed rozmową ze mną. Drogie papilotki poradźcie mi co zrobić żeby przestał mnie tak "olewać", żeby mu pokazać że ja też "potrafię" i nie bede o niego ja całe życie zabiegać. Poradźcie jak mu pokazać że kobieta to nie rzecz i też potrzebuje czułości.
Tak P.S. rozmawiałąm z koleżakami na ten temat niestety wszystkie radzą żebym sobie dałą spokój. Ja jestem odporna i w grę nie wchodzi rozpadek naszego związku. Wszystkie imiona zostały zmienione...
Czekam na rady i pozdrawiam Was serdecznie.
Dominika