Jestem młodą dziewczyną,mimo tego podejrzewam, że przeżyłam więcej niż niejedna dorosła kobieta.
Chciałabym poruszyć temat alkoholizmu w rodzinie. Moja mama zaczęła mocno zalewać swoje problemy wódką jakieś dobre cztery lata temu.Wtedy byłam mniejsza i niewiele jeszcze mogłam zrobić. Teraz już jestem starsza, mam chłopaka. Może mi jakoś łatwiej żyć...
Gdy mój tata zmarł, mama się załamała. Po jakimś czasie było lepiej, ale znowu występowały problemy. Wtedy zaczęła pić. Piła dzień w dzień. Czasem przychodziła do domu po tygodniu, wyzywała mnie i brata, a gdy wytrzeźwiała, zachowywała się, jakby nic się nie stało. Ja się buntowałam, bo nie mogłam siedzieć cicho - taki mam charakter.
Piła tak cały czas przez ok. 1,5 roku. Potem przeszła terapię dla alkoholików i powstrzymywała się od alkoholu. Nie piła trzy lata, do czasu moich 16. urodzin, gdy zalała się tak, że aż rodzinie było niezręcznie. Znów pije, wychodzi na parę dni (wiadomo po co). Tak ciężko mi z tym żyć. Nie wiem, czy ją nadal kocham. Zachowuję sie jak dorosła, dużo osób mi o tym mówi, nawet ta przeklęta matka. Ale jak się zachowywać przy takim ciężarze? Pomagam młodszemu bratu i babci, która z nami mieszka. Trzeba jakoś żyć.
I pytam, czy można się do tego przyzwyczaić?
Proszę o opublikowanie mojego artykułu.