Mam 24 lata i chciałabym opisać, jak teraz "modna" anoreksja zniszczyła mi życie. Nie chcę tym artykułem nikogo obrazić, pragnę tylko ostrzec dziewczyny, które myślą, że "pro-ana" jest ich przyjaciółką.
Miałam 15 lat, byłam zwykłą, szaloną nastolatką, która miała dużo ciałka, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Nie miałam problemów z równieśnikami i byłam akceptowana przez otoczenie. Pewnego dnia podszedł do mnie przystojny chłopak, zarumieniłam się i uśmiechnęłam, a on po prostu mnie wyśmiał. Powiedział, żebym zrobiła coś ze sobą, bo wygladam jak hipopotam. Po chwili odszedł do swoich kumpli i tam zaczęli się ze mnie śmiać. Strasznie mnie to wtedy zabolało.
Gdy wróciłam do domu, płakałam i nie umiałam się uspokoić. Mama pytała, co się stało, a ja po prostu ją lekceważyłam. Przez następny tydzień chodziłam rozkojarzona i nie chciało mi się żyć przez jedną osobę. To było straszne. Przez miesiąc schudłam 10 kg. Było mi obojętne, co robię. Nic nie jadłam, spałam przez całe dnie, nie chodziłam do szkoły, nie spotykałam się ze znajomymi, chociaż oni dzwonili codziennie i pytali, co ze mną. Rodzice chcieli mnie zabrać do psychiatry, ale ja ich nie słuchałam.
Minęło pół roku i dawna Natalka - szczęśliwa nastolatka - zniknęła. Teraz była zgorzkniała, smutna i bez radości życia dziewczyna. Mój stan z dnia na dzień był coraz gorszy. Weszłam na wagę. Wskazywała strasznie małą ilość mojej masy. Pomyślałam, że w końcu mnie pokochają, bo jestem chuda. I chudłam dalej. Biegałam rano i wieczorami, ale nie byłam zadowolona, chciałam być bardziej chuda. Po roku moja waga wynosiła 40 kg. Miałam same kości. Traciłam przytomność codziennie. Piłam tylko wodę. Kłuciłam się z rodzicami, płakałam, chciałam być idealna. Ale nie byłam.
Zorietowałam sie, że jestem chora. Wtedy zaczął się prawdziwy horror. Poszłam z mamą na leczenie. Po 7 latach walki udało mi się, jestem znów szczęśliwa. \
Apel do wszystkich młodych dziewczyn - zrzucenie 5 kg nie zaszkodzi, ale po nich chcesz chudnąć jeszcze więcej i wtedy zaczyna się choroba, z którą niektórzy nie umieją walczyć.