Poranna kawa to jeden z najprzyjemniejszych momentów każdego dnia. Wiele z nas nie wyobraża sobie innego scenariusza, niż filiżanka aromatycznego napoju tuż po przebudzeniu. To najbardziej powszechne uzależnienie, jakie zna ludzkość. Różnimy się w swoich gustach, bo istnieją fani czarnej i gorzkiej, inni piją ją wyłącznie z cukrem i mlekiem, ale łączy nas jedno – nie potrafimy funkcjonować bez kofeiny. A przynajmniej tak nam się wydaje.
Faktem jest, że kofeina to środek psychoaktywny. Dzięki temu, że działa pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy, stymuluje nas do działania i dodaje siły. Usuwa zmęczenie, polepsza pamięć i koncentrację, a także zwiększa wydolność organizmu. Jeśli pijemy kawę codziennie i spróbujemy wyeliminować ją z naszego życia, natychmiast pojawia się tzw. zespół abstynencyjny, który wywołuje zmęczenie, pogorszenie nastroju i koncentracji, a także bóle głowy.
Najpierw pijemy ją, bo lubimy, a później, bo musimy. Zazwyczaj robimy to jednak o złej porze!
Naukowcy już dawno odkryli, że regularne spożywanie leków lub niektórych substancji z czasem prowadzi do tolerancji na nie. Po kilku latach picia kawy organizm przyzwyczaja się do kofeiny i po jej przyjęciu nie jest już tak pobudzony, jak wcześniej. Nie bez znaczenia są także nasze rytuały – jeśli każdego dnia sięgasz po filiżankę o tej samej godzinie, picie kawy zaczyna mijać się z celem.
Zastanów się, kiedy najczęściej ją pijesz. Czyżby były to wczesne godziny poranne? Zazwyczaj ok. 8-9 rano? Specjaliści twierdzą, że to zupełnie bez sensu. Nasz naturalny zegar biologiczny działa w ten sposób, że reguluje naszą aktywność i wydajność, bez względu na przyjmowanie substancji pomocniczych. Właśnie o tej godzinie u każdego zdrowego człowieka wydziela się kortyzol, czyli tzw. hormon stresu. Ten działa podobnie jak adrenalina. Nie potrzebujemy więc dodatkowego wspomagania.
Aby kawa spełniała swoją rolę i rzeczywiście nas pobudzała, należy ją pić w godzinach późniejszych. Wtedy poziom kortyzolu spada i właśnie w tym momencie warto wspomóc organizm. Kiedy dokładnie?
Naukowcy uważają, że najlepszym momentem na poranną kawę jest czas pomiędzy godziną 9.30 a 11.00. Nie trzeba nawet przeprowadzać skomplikowanych eksperymentów, by stwierdzić, że większość z nas w tym przedziale czasowym najczęściej dopada senność, nie możemy się skoncentrować i marzymy wyłącznie o powrocie do domu z pracy czy szkoły. Kofeina pobudza nas wtedy najmocniej i sens jej spożywania jest największy.
Poza najbardziej znanymi właściwościami pobudzającymi, kawa podnosi również aktywność fizyczną, poprawia ukrwienie organizmu, może nawet obniżać prawdopodobieństwo zachorowania na chorobę Parkinsona. Zawarta w kawie kofeina zapobiega długotrwałym bólom migrenowym. Badania wykazują również, że dwie filiżanki tego napoju dziennie zmniejszają ryzyko przedwczesnej śmierci w wyniku chorób serca, płuc czy udaru.
Dodatkowo, poprzez wspomaganie wydzielania endorfin, czyli hormonów szczęścia, kawa poprawia nastrój oraz zmniejsza uczucie przygnębienia. Napój ten jest jednocześnie jednym z najbogatszych źródeł substancji o działaniu utleniającym, chroniącym organizm przed szkodliwym działaniem wolnych rodników.
Warto jednak pamiętać, że w nadmiarze napój ten może stać się naszym wrogiem - przyczynić się do powstawania nudności, bezsenności, zaburzenia rytmu serca, bólów głowy, drażliwości, nadpobudliwości. Co więcej, kofeina wypłukuje z organizmu magnez i wapń, co może mieć wpływ na powstawanie osteoporozy. Nierzadko, zagorzali kawosze skarżą się na podwyższone ciśnienie czy poziom złego cholesterolu.
Naukowcy dowiedli, że spożycie przynajmniej siedmiu filiżanek kawy lub napoju z domieszką kofeiny powoduje halucynacje.
Polecamy ją więc z umiarem i koniecznie w godzinach 9.30-11.00!