Bardzo lubię chodzić na wesela. Nie przepuszczam żadnego, bo to fajna zabawa. Czuję się lepiej, kiedy ktoś chce mnie zaprosić, chętnie popatrzę na kiecki innych dziewczyn, zjem coś dobrego i potańczę do rana. Co lato mam przynajmniej 2 takie okazje. Najpierw siostra, potem brat, kuzynki, kuzyni, znajomi, dalsza rodzina. Dzieje się. Ostatnio dostałam zaproszenie na jeszcze jedną taką imprezę, ale teraz nie wiem czy iść... Żeni się mój były, który zostawił mnie jakieś 2 lata temu. Nawet nie wiem z kim teraz jest, bo wyprowadził się do miasta i przestał mnie interesować.
Na zaproszeniu jest jakieś nazwisko, którego nie kojarzę. Przynajmniej to nie żadna moja była koleżanka, więc nie będzie siary. O ile w ogóle się wybiorę. Trochę mnie korci, ale przyjaciółka powiedziała mi, że chyba nie mam do siebie szacunku. Typek zostawił mnie dla innej i chce żebym patrzyła na jego szczęście. Sama nikogo teraz nie mam. No więc poszłabym sama na ślub byłego chłopaka. Wypada?
Jestem strasznie ciekawska i chciałabym ich razem zobaczyć. Pewnie to jakaś pindzia. Odstrzeliłabym się najlepiej jak umiem i pożałowałby, że już nie jestem jego. No i pobawiłabym się i najadła na jego koszt. Zawsze to coś. Kto wie, może nie wszystko wypali i byłoby mu trochę wstyd? Może trafią kieliszkiem w zespół, młoda potarga sobie suknię na schodach albo tort będzie zakalcem? Jestem trochę podła, ale tak byłoby sprawiedliwie. Na pewno mnie zdradził i kręcił z nią kiedy byliśmy jeszcze razem.
Muszę potwierdzić, że będę do przyszłego tygodnia. Może któraś z Was była w takiej sytuacji? Na zaproszeniu jest numer jego przyszłej żony. Mogłabym potwierdzić jej. Cześć, jestem byłą dziewczyną twojego faceta, będę na waszym ślubie... Trochę przesadziłam i pewnie tak nie zrobię. Ale jeśli się zdecyduję, to będę musiała im złożyć życzenia, inni goście mogą pytać kim jestem dla młodych. Mam mówić, że jestem znajomą pana młodego? W pewnym sensie to prawda, tylko że ja z nim spałam.
Nie chcę być źle odebrana. Tak naprawdę nie chodzi mi o zniszczenie ich dnia i zrobienie mu wstydu. Po prostu jestem ciekawa jak się urządził. Może udałoby się pogadać i wyjaśnić wszystko do końca. Ślub to chyba kiepski moment, ale innego chyba nie będzie. To, że myślę o pójściu naprawdę oznacza, że nie mam do siebie szacunku? Ja tak tego nie widzę, ale może powiecie mi jak to wygląda z innej strony.
Pozdrawiam
Edyta