Niezależnie od tego, czy ćwiczysz z Chodakowską, gardzisz „skalpelem” czy nie masz zdania na temat metod treningowych najsłynniejszej polskiej instruktorki fitnessu, jedno każda z nas powinna przyznać – 32-latka z Sanoka osiągnęła spektakularny sukces. Jej książki i płyty DVD rozchodzą się w wielotysięcznych nakładach, na Facebooku obserwuje ją ponad milion osób, a jej nazwisko przyciąga do siebie najbogatszych reklamodawców. Ewa Chodakowska to nie tylko trenerka-killerka, ale także dobrze prosperujące przedsiębiorstwo.
Do tej pory trudno było jej coś zarzucić. Była postrzegana jako dziecko szczęścia i prawdziwa profesjonalistka. Na wszystko zapracowała własną ciężką pracą i ruszyła zasiedziałe Polki z kanap. Z czasem jej idealny wizerunek wystawiony został na próbę. Kolejni znawcy tematu krytykują jej metody treningowe, byłe fanki zarzucają jej „sekciarski” ton, a także sama zainteresowana daje powody, by mówić o niej niekoniecznie w pozytywnym tonie. Wystarczy wspomnieć kontrowersje związane z fałszywymi zdjęciami, które miały rzekomo prezentować jej fanki po transformacji czy agresywne odpowiedzi, w których Chodakowska atakowała wątpiących w jej umiejętności internautów.
Jak wybrnąć z tego zaułka, aby nie okazał się ślepy? Popularna trenerka postawiła na sprawdzoną metodę – ocieplić swój wizerunek. Coraz częściej bierze udział w ustawkach z fotografami, a także sama zamieszcza na Instagramie słodkie zdjęcia z mężem, pieskiem, bez makijażu... Widzicie w niej jeszcze człowieka, czy już tylko medialny produkt?