„Dziennik Wschodni” opisał wczoraj nieprawdopodobny przypadek ludzkiego okrucieństwa. Kazimiera J. ze Świdnicy, od lat znana wśród sąsiadów ze swojego upodobania do kolekcjonowania gór śmieci w mieszkaniu, przetrzymywała pod nimi swojego niepełnosprawnego męża.
Witold J. nie może chodzić i jest bardzo schorowany. Lokatorzy z bloku, w którym mieszkał, zatroskani o jego zdrowie, prosili, by gwizdkiem dawał znaki, że żyje. Niestety, od kilku miesięcy nikt nie słyszał gwizdka, więc zaalarmowano służby MOPS-u. Te jednak okazały się bezsilne, bo Kazimiera nie otwierała im drzwi, a bez nakazu prokuratora nie można było interweniować.
Dopiero w pierwszych dniach lipca pracownicy opieki społecznej wraz z policjantami i przedstawicielami spółdzielni mieszkaniowej dostali się do mieszkania Kazimiery J. Aby odnaleźć mężczyznę, musieli najpierw wynieść z lokalu dwa kontenery śmieci. Pod tonami odpadków leżał osłabiony i skrajnie wychudzony Witold J. Świadkowie wspominają, że gdy zobaczył pomoc, od razu poprosił o szklankę wody. Teraz poszkodowany przebywa w szpitalu.
Również Kazimiera J. trafiła do placówki hospitalizacyjnej. Po serii badań lekarze podejmą decyzję o tym, czy kwalifikuje się do dalszego leczenia. Zbulwersowani sąsiedzi opowiadają, że Pani J. od kilkunastu lat zbiera śmieci, a cztery lata temu z jej mieszkania wywieziono ogromne ilości rozkładających się odpadków. Niestety, od tego czasu kobieta zdążyła stworzyć jeszcze pokaźniejszą górę śmieci.
Jak jednak zapewnia Jan Nowicki, dyrektor świdnickiego sanepidu, mieszkanie państwa J. „w trybie natychmiastowej wykonalności” zostanie doprowadzone do „właściwego stanu sanitarnego”.
Natasza Lasky
Zobacz także:
Bliźniaczki wzięły ślub z bliźniakami!
Obie pary bliźniąt są identyczne! Ciekawe, jak będą wyglądać dzieci świeżo upieczonych nowożeńców?
Wyniki badań ostatecznie potwierdziły, że 67-letni mężczyzna ma siedmioro dzieci ze swoją, obecnie 35-letnią, córką.