Kilka dni temu „Repubblica” doniosła, że włoskie studentki masowo zarabiają na… sprzedawaniu noszonej bielizny. Co ciekawe, na internetowych aukcjach wystawiają nie tylko majtki, staniki czy halki, ale również skarpetki i rajstopy. Okazuje się bowiem, że amatorów intymnych woni jest równie dużo jak… fanów zapachu kobiecych stóp.
We Włoszech ceny niepranej bielizny potrafią osiągać kwoty kilkudziesięciu euro za sztukę, co pozwala tamtejszym studentkom na wygodne i wystawne życie. W miesiącu sprzedają po minimum kilkanaście sztuk majtek czy biustonoszy, a do tego dochodzą jeszcze dodatki za bieliznę okresową, która kosztuje nawet ponad 100 euro. Niektóre młode dziewczyny oprócz intymnych części garderoby oferują również zużyte środki higieniczne - tampony, podpaski i wkładki.
Taka forma zarobku staje się coraz popularniejsza także w Polsce. W Internecie można bez trudu znaleźć tysiące ogłoszeń o treści "sprzedam/kupię noszoną bieliznę". Wśród nich pojawiają się anonse gimnazjalistek i licealistek, które reklamują swoją ofertę „cudownym, podniecającym zapachem nastolatki”. Niektóre z nich zakładają nawet prywatne strony internetowe, prowadząc profesjonalną sprzedaż majtek, pończoch i biustonoszy. Swój towar dostosowują do wymagań klienta, ale i tak największym zainteresowaniem, obok majtek noszonych tuż przed stosunkiem, cieszą się figi pobrudzone krwią menstruacyjną.
W Polsce ceny noszonej bielizny są o wiele niższe niż we Włoszech (około 40 zł za sztukę), ale mimo to nie brakuje chętnych wystawiających na sprzedaż najintymniejsze części swojej garderoby:
„Oferuję specjalnie dla ciebie moją noszoną bieliznę, majteczki, rajstopki, skarpetki itp. Mogę je dla ciebie nosić, pocić się w nich, spać w nich i nie tylko. Napisz mi, czego pragniesz, jakie masz fantazje, zobaczę, co się da zrobić. Uczciwie, konkretnie i anonimowo” – pisze na jednym z portali ogłoszeniowych Viola z Warszawy.
Z kolei Marika z Gdańska może nawet ustalić ze swoim klientem czas noszenia bielizny, a „sexywolfy” przyjmuje zamówienia „na krwawe tamponiki i podpaseczki”.
Szokujące i obrzydliwe? Dziewczyny zajmujące się „handlem” niepraną bielizną przyznają, że to prosty, niepochłaniający czasu sposób na zarobek. Anitka znad morza, oferująca panom z całej Polski pokaźną kolekcję stringów i fig (w cenie 25 zł/sztuka), twierdzi, że podnieca ją świadomość, iż ktoś może odczuwać przyjemność z dotykania jej bielizny:
„Uwielbiam kiedy faceci dostają świra, wąchając moje majteczki, wylizując każdy ich centymetr” – przyznaje.
Z kolei Majka, studentka z Krakowa, która sprzedawaniem noszonych majtek i rajstop zajmuje się od niecałego roku, traktuje swój zawód jedynie jako źródło stałego dochodu. W anonimowej rozmowie zdradziła nawet, że obrzydza ją to, co klienci robią z jej bielizną, ale ma również świadomość, że są to łatwe pieniądze. Miesięcznie jest w stanie dorobić do kieszonkowego od rodziców około 500 zł, choć, jak zauważa, jest coraz trudniej, bo konkurencja na rynku staje się coraz większa…
Natasza Lasky
Zobacz także:
Czy Polki też piorą staniki co dwa miesiące?
Brytyjki w ciągu całego życia wydają na staniki niemal 15 tysięcy złotych, ale piorą je co dwa miesiące!
Facetów nie pociągają stringi!
Są rzeczy w damskiej garderobie, których mężczyźni nie mogą znieść i które działają na nich odwrotnie, niż myślimy.