Padł pomysł utworzenia rejestru ciężarnych Polek. W założeniach miał poprawić opiekę nad matką i jej dzieckiem, ale też ograniczyć nielegalne aborcje.
Zdaniem lekarzy ginekologów byłby to jednak kolejny ministerialny bubel. "By zniwelować aborcyjne podziemie, nie tędy droga. Ono kwitnie nie w gabinetach lekarzy, ale w zaciszu mieszkań kobiet" – mówią ginekolodzy. Przykład? 19-latka z Tarnobrzega, która miała zostać matką...
Miała 19 lat, za sobą ukończoną szkołę średnią, zdaną maturę. To, że niebawem miałaby zostać matką, nie było jej na rękę, bo przecież całe życie przed nią - planowała iść na studia... Tak tłumaczyła przed prokuratorem. Gdy zaopatrzyła się w leki o działaniu poronnym, była już... w ósmym miesiącu ciąży! "Wówczas już trudno mówić o poronieniu – twierdzą lekarze – po prostu wywołała przedwczesny poród".
Dramat na Skalnej
Na ten dramatyczny krok zdecydowała się, gdy rodziców nie było w domu. Dziecko urodziła w łazience. Później, zapakowawszy je w reklamówkę, wrzuciła maleństwo do jednego z kontenerów na śmieci przy ulicy Skalna Góra, gdzie mieszkała. Sprawa zapewne nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie powikłania poporodowe, które zmusiły ją do wizyty u lekarza. Ten, odkrywszy, że pacjentka jest w okresie połogu, zawiadomił policję.
19-latka przyznała się wprawdzie do wyrzucenia ciała maleństwa, uparcie jednak twierdziła, że Dziecko urodziło się martwe. Czy na pewno, nie dowiemy się nigdy. Na wysypisko w Piasecznie, gdzie wywożone są śmieci z Tarnobrzega, każdego dnia trafiają setki ton odpadów z regionu. Nie sposób było więc odnaleźć maleńkie ciałko, a bez sekcji zwłok nie można ustalić, czy Dziecko żyło, gdy zostało wyrzucone. W takiej sytuacji upadł zarzut dzieciobójstwa. Młodej tarnobrzeżance postawiono zarzut znieważenia zwłok. Przed rokiem zapadł wyrok. Dziewczynę skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata, nałożono dozór kuratora oraz obciążono kosztami sądowymi.
Klik, klik... usuwam ciążę
Równie przerażająca jak decyzja dziewczyny jest łatwość, z jaką zaopatrzyła się w leki o działaniu poronnym. Wystarczył komputer z dostępem do Internetu. Medykamenty uzyskała od kobiety z Rybnika.
35-latka, ratownik medyczny, za udzielenie pomocy w przerwaniu tej konkretnej ciąży, przez tarnobrzeski sąd skazana została na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz karę grzywny. Za proceder rozpowszechniania środków poronnych sądzona była już w Rybniku. Ten jeden proces nie zniwelował jednak aborcyjnego podziemia. Takich „farmaceutów" są przecież tysiące. Podobnie jak tysiące proszących o leki kobiet.
"Nie chce mi się wierzyć..." – mówi blada pani Magdalena z Tarnobrzega, matka nastolatki, gdy pokazujemy jej fora internetowe, na których aż roi się od próśb kilkunastolatek, ale też dorosłych już kobiet, o sprzedaż recept bądź leków mających rozwiązać „niechciany problem".
Bez trudu natrafiamy tam na oferty sprzedaży leków, a tych jest pełen asortyment. Mało tego, Internet to dosłownie poradnik. Swoim doświadczeniem służą w nim kobiety, które już dokonały aborcji. Piszą, jak taki zabieg wyglądał w ich przypadku, radzą, jak się do niego przygotować, co zrobić w razie komplikacji.
Rzadko która z forumowiczek pisze o wyrzutach sumienia, niewiele z nich zastanawia się nad ewentualnymi konsekwencjami zdrowotnymi. "Nie miałam pojęcia, że to wszystko, te informacje, łącznie z lekami, jest podane niemal na tacy. Przecież która dziewczyna nie ma teraz dostępu do Internetu? To przerażające. O tym trzeba mówić i pisać, bo może wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy, że ich córka była w ciąży..." – mówi przerażona pani Magdalena.
Poroniony... pomysł
Z aborcyjnym podziemiem zamierzała się rozprawić Ewa Kopacz, szefowa resortu zdrowia. Pomysł, by rejestrować wszystkie ciężarne Polki, upadł, będąc jeszcze w powijakach. "Nie był nawet wart, by nad nim dyskutować. Na ubiegłotygodniowym kongresie, który zgromadził dziesiątki ginekologów - położników, nikt nawet o nim nie wspomniał" – mówi Leszek Bień, ginekolog - położnik z Tarnobrzega. "Tworzenie rejestru byłoby kompletnym nieporozumieniem. Ten pomysł, kosmiczny dodam, to widocznie tylko przykrywanie niekompetencji pani minister".
Zdaniem lekarzy, do walki z nielegalną aborcją nie tędy droga. "W rejestrze byłyby ujęte tylko te kobiety, które chcą urodzić Dziecko. Jestem tego pewien. Do lekarzy bowiem zgłaszają się tylko takie" – podkreśla doktor Bień. "Te, które planują aborcję, potwierdzają swe przypuszczenia testem, a potem same zaopatrują się w środki poronne".
Najgorsze, że problem dotyczy coraz młodszych dziewcząt. ginekolodzy biją na alarm – najważniejsza jest edukacja. "By zniwelować aborcyjne podziemie, potrzebne są takie decyzje, które poskutkują podniesieniem świadomości kobiet i młodych dziewcząt na temat swego zdrowia, swej płodności. To przerażające, ale nastolatki kompletnie nic nie wiedzą w tym zakresie. Gdy mowa o owulacji, patrzą pytającym wzrokiem, co to takiego" – stwierdza doktor Leszek Bień. "Ale jak tu się dziwić, gdy dziewczęta, nie mając skąd czerpać wiedzy, karmią się kolorowymi pismami, skierowanymi właśnie do takich młodych czytelniczek, w których miast poważnych informacji czytają o tym, jak piętnaście razy w ciągu godziny doprowadzić swego chłopaka do orgazmu".
(Źródło: WWW.sztafeta.pl)