Ostatnio bezdzietne pary coraz chętniej korzystają z usług surogatek. Są to kobiety, które przyjmują na dziewięć miesięcy do swojego brzucha zapłodnione metodą in vitro komórki jajowe z innego organizmu, czyli zarodek bezdzietnej pary.
W Polsce tego typu transakcje nie są jeszcze prawnie zabronione, bo nie ratyfikowaliśmy Europejskiej Konwencji Bioetycznej, a nasze rodzime dokumenty nie zawierają przepisów zabraniających działalności surogatek. Teoretycznie „zastępcza matka” musi po porodzie zrzec się praw do maleństwa, a biologiczny tata będzie mógł wtedy zgodzić się na przysposobienie go swojej partnerce. Jednak, jak przekonują prawnicy, ewentualne umowy podpisane z surogatką nie mają żadnej mocy prawnej i gdyby „zastępcza matka” chciała zatrzymać dziecko, sąd stanąłby po jej stronie, ponieważ to ona w świetle prawa jest rodzicielką.
Mimo takiego zagrożenia, pary decydują się podjąć ryzyko albo po prostu nie zdają sobie sprawy, że dokumenty, które podpisują, nie mają mocy prawnej. Z drugiej strony, sytuacje nieoddania maleństwa przez surogatkę zdarzają się stosunkowo rzadko, ale co jakiś czas media informują o tego typu przypadkach.
Kilka dni temu „Dziennik” doniósł o sprawie 32-letniej Bożeny K., która została wynajęta przez majętne małżeństwo z Warszawy. Kobieta samotnie wychowuje dwójkę dzieci i jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej, więc urodzenie dziecka bezdzietnej parze miało być dla niej szansą na zarobienie pieniędzy (około 30 tys. zł). Jednak po dziewięciu miesiącach noszenia pod sercem maleństwa zmieniła zdanie i odmówiła oddania niemowlęcia małżeństwu. Aby wpłynąć na zmianę jej decyzji, para wynajęła adwokata, który zastraszył Bożenę K. utratą praw do wychowywania starszych dzieci. Przerażona kobieta przystała więc na warunki prawnika i przekazała dziecko „rodzicom”.
Mimo to, Bożena nadal nie może się pogodzić z rozłąką z synkiem, ale jak sama przyznaje, nie chce walczyć o niego w sądzie, bo na czas rozpraw maleństwo mogłoby trafić do domu dziecka. Niestety, sprawa dramatycznie odbiła się na zdrowiu kobiety, która musi dzisiaj przyjmować leki antydepresyjne i chodzić na psychoterapię. W rozmowie z reporterami „Dziennika” wyznała, że wynajęcie brzucha było największym błędem jej życia i tego typu transakcje powinny być surowo zakazane.
Natasza Lasky
Zobacz także:
Religijność popycha do aborcji!
To mit, że wiara w Boga i zaangażowanie w sprawy Kościoła są skutecznym zabezpieczeniem przed ewentualną decyzją o aborcji. W rzeczywistości, strach przed brakiem społecznej akceptacji nieślubnego dziecka, naganą rodziny i duchownych jest jednym z głównych powodów, dla którego dziewczęta z tzw. dobrych domów decydują się na zabieg.
Po tym, jak urodziło mu się 21. dziecko, otrzymał miano rekordowego taty, a sąd zaczął go ścigać za niepłacenie alimentów…