W irackim Kurdystanie panuje przekonanie, że między nogami kobiety znajduje się coś złego. Przychodzi ona z „tym” na świat, ale trzeba się „tego” pozbyć. Na czym dokładnie polega obrzezanie? Wiejska akuszerka wycina napletek łechtaczki oraz łechtaczkę, czasami usuwa także wewnętrzne wargi sromowe.
Jak wynika z raportu Human Rights Watch, obrzezaniu poddawanych jest nawet 70% Kurdyjek, najczęściej między 3. a 12. rokiem życia, bo wtedy najlepiej goją się rany. W zdecydowanej większości przypadków zabieg odbywa się w domu dziewczynki, a znachorka dokonuje go przy pomocy tępej brzytwy, bez żadnego znieczulenia i środków do dezynfekcji.
Mimo że zwyczaj obrzezania jest źródłem ogromnego cierpienia i na zawsze okalecza ciało kobiety, Kurdyjki nie wyobrażają sobie, aby z niego zrezygnować. To przekazywana z pokolenia na pokolenie tradycja, która jest warunkiem ślubu i spokojnego funkcjonowania w lokalnej społeczności.
Podczas samego zabiegu dziewczynka jest przytrzymywana przez matkę, która rozchyla jej nogi i zasłania oczy. Akuszerka wyposażona w parzące zioła i tępy nóż, najpierw naciera łechtaczkę podrażniającymi roślinami, które doprowadzają do opuchnięcia genitaliów. Następnie zawiązuje je nicią (w celu zatrzymania dopływu krwi) i odcina krzyczącej z bólu dziewczynce w takim tempie, na jakie pozwalają jej tępe narzędzia. Jeśli w danym rejonie częścią rytuału jest również usuwanie warg sromowych, znachorka wykonuje swoją powinność, a następnie „zaszywa” zakrwawione ciało i zasypuje ranę popiołem albo smaruje ją olejem.
Dziewczynki nie zdają sobie sprawy, jaki ból je czeka. Traktują obrzezanie jako rytuał, który wprowadzi je do świata dojrzałych kobiet. Często bywa tak, że pomocnice akuszerki muszą siłą unieruchamiać dziecko, bo wyrywa się z rąk.
Nieobrzezane kobiety nie mają praktycznie żadnych szans na znalezienie męża. Zabieg usunięcia łechtaczki jest konieczny, aby dziewczynka stała się czystą, pełnoprawną kobietą.
Niektóre dziewczynki tracą przytomność podczas obrzezania, a większość z nich jeszcze na kilka miesięcy po zabiegu boryka się z nieprzyjemnymi dolegliwościami. Miesiączka i załatwianie potrzeb fizjologicznych to potworny, piekący ból dla okaleczonej młodej kobiety. Na dodatek długotrwały, bo płyny wydostają się kropelka po kropelce.
Po zabiegu dziewczynki otrzymują od swoich mam nagrodę w postaci torebki cukierków. Nic jednak nie jest w stanie osłodzić ich bólu…
Obrzezanie to zwyczaj mocno zakorzeniony w kurdyjskiej tradycji i religii. Niektórzy tamtejsi duchowni tłumaczą, że zabieg ogranicza kobiece żądze, mimo że w Koranie nie można znaleźć o nim choćby najmniejszej wzmianki.
Szacuje się, że tylko 1% zabiegów obrzezania w Kurdystanie odbywa się w szpitalach. Niestety, "operacja" wykonywana w niesterylnych warunkach grozi wieloma powikłaniami, m.in. zakażeniem tężcem, posocznicą albo wirusem HIV oraz chorobami układu moczowego i komplikacjami w trakcie porodu. Zdarza się również, że dziewczynka umiera tuż po zabiegu na skutek wykrwawienia.
Juwad Nawchas, 40-letnia położna z tradycyjnymi kurdyjskim tatuażami na podbródku, od lat dokonuje obrzezania. Na zdjęciu przygotowuje się do kolejnego zabiegu.