Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w Polsce wielu twierdziło, że wynik nie ma żadnego znaczenia, bo wszystko pozostanie po staremu. W ostatnich dniach okazało się jednak, że zmiana władzy może odmienić nasze życie w bardzo znaczący sposób. Mowa o zapowiedziach reformy systemu edukacji, a konkretnie – likwidacji gimnazjów i powrotu do ośmioletniej podstawówki oraz czteroletniej szkoły średniej.
Politycy wydają się w tej kwestii zdeterminowani. Padają już nawet pierwsze konkrety, a najważniejszy mówi o tym, że gimnazja przestaną przyjmować nowych uczniów już w roku szkolnym 2016/2017. Zdania w tej kwestii są mocno podzielone – nauczyciele boją się o utratę pracy, rodzice mają dosyć eksperymentowania na własnych dzieciach, a według sondaży – nawet 3/4 Polaków opowiada się za takim rozwiązaniem.
A jak na ten pomysł zareagowały uczennice, które aktualnie uczą się w gimnazjach oraz ich świeżo upieczone absolwentki? Sprawdziłyśmy to.
- Jestem w 3. klasie gimnazjum i najlepiej wiem, jak beznadziejne jest to miejsce. Nie znam nikogo, kto by się cieszył z dodatkowej szkoły między podstawówką i liceum. To jest zawracanie głowy i utrudnianie życia. Najpierw piszesz egzamin, żeby się tam dostać, potem kolejny, żeby pójść dalej. Zmieniasz środowisko, budynek szkoły. Przez pierwsze 2 lata uczysz się prawie tego samego, co w 5 i 6 klasie. Co chwilę wchodzą nowe podręczniki i podstawy programowe. Gimnazja istnieją już wiele lat, a chyba dalej nikt nie wie po co. Miałam podstawówkę obok domu, a teraz muszę dojeżdżać. Na pewno nie jestem z tego powodu mądrzejsza. Chciałabym, żeby udało się je zlikwidować – twierdzi Ania.
- Skończyłam gimnazjum kilka lat temu, więc wiem jak to wygląda. Może jestem jedną z nielicznych, ale według mnie nie było aż tak źle. Uważam, że trzymanie w jednej szkole dzieciaków od 7 do 14 lat jest o wiele bardziej niebezpieczne, niż mniejszej liczby uczniów od 13 do 16 lat. Jak jest duży rozrzut wiekowy, to nauczyciele sobie nie radzą. Teraz dobrze wiedzą, czego mogą się spodziewać i łatwiej im zareagować. W nauce żadnej różnicy nie widzę, bo zawsze uczą tego samego, ale środowisko jest bardzo ważne. Naprawdę wolę, żeby te najtrudniejsze roczniki zamknąć w jednej szkole i pilnować, zamiast udawać, że nie ma problemu – to zdanie Zuzanny.
- Z jednej strony jestem za likwidacją gimnazjów, ale z drugiej już nie do końca. Myślę, że ta reforma była niepotrzebna, ale stało się. Nie warto już mieszać i wszystkiego zmieniać. Według mnie jest coraz lepiej i za kilka lat już całkiem się ułoży. Nie uważam, żeby gimnazja to były wylęgarnie zła. Nauczyciele i uczniowie już się przyzwyczaili, więc dajmy im święty spokój. Wracanie do starego podziału tylko wszystko skomplikuje. To oznacza zmianę budynków, podręczników, pewnie zwolnienia, likwidację niektórych szkół. Uczniowie i nauczyciele tego szybko pożałują – prognozuje Iza.
- Nie najlepiej wspominam gimnazjum. Chodziłam niby do dobrego, ale jeśli w innych jest gorzej, to nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Uważam, że trzeba rozwiązać ten problem raz na zawsze. Niech politycy przyznają, że nie wyszło. Zaorać gimnazja, wrócić do starego podziału i robić swoje. Wiem, że to będą koszty, bo kilka lat pójdzie do kosza i trzeba będzie od nowa, ale inaczej się nie da. Dzieciakom się wydaje, że są dorosłe, bo zmieniają podstawówkę na „wyższą” szkołę i im odbija. Jest przemoc, papierosy, alkohol. W podstawówce by się krępowali, ale gimnazjum to już prawie liceum. Bardzo to jest złudne i niebezpieczne. Im częściej młody człowiek zmienia szkoły, tym jest gorzej – twierdzi Paulina.
- Wydaje mi się, że pomysł likwidacji gimnazjów to zwykły populizm. Przychodzi nowa władza i chce wszystko zmieniać. Tylko po to żeby się czymś odróżnić. Większość zazwyczaj nie ma racji, więc wielkie poparcie dla tego pomysłu wydaje mi się podejrzane. Ktoś się w tej sprawie wypowiada? Głos trzeba oddać tylko rodzicom dzieci z gimnazjum, a nie zmanipulowanym staruszkom głosującym na pewną partię. Mnie się w tej szkole krzywda nie działa i chyba większość to potwierdzi. Większość narzekań to jakaś czarna legenda. Przykleiła się łatka złego gimnazjum i według niektórych lepiej znowu wszystko reformować, niż po kroku to naprawiać – to zdanie Magdaleny.