Największe dramaty dzieją się najczęściej za zamkniętymi drzwiami domu rodzinnego. Bezbronne ofiary agresji dorosłych - ich dzieci - znoszą niewyobrażalne cierpienia, bo albo nie wiedzą do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc, albo... są zbyt małe, aby szukać interwencji na zewnątrz.
Trudno nam sobie wyobrazić i zrozumieć, co kierowało 21-letnią Katarzyną W. z Głuchołaz w woj. opolskim, która traktowała swojego 2-letniego synka, Piotrusia, z agresją obozowego kapo. Biła i gryzła własne dziecko, pozostawiając ślady na jego ciele w postaci ran i zasinień - nawet na twarzy!
Teraz, kiedy sprawa wyszła na jaw, a chłopczyk trafił do szpitala ze stłuczeniem mózgu i trzema złamanymi żebrami, jest szansa, że jego koszmar wreszcie się skończy. Matce bowiem zabroniono zbliżania się do dziecka, a już za chwilę może trafić za kratki - nawet na 10 lat. Z naszej strony ZERO WYROZUMIAŁOŚCI I LITOŚCI dla oprawców najmłodszych!
Natasza Lasky
Zobacz także: