Śmierć bliskiej osoby zawsze wiąże się z ogromnym cierpieniem. Czasami jednak zdarza się tak, że członek rodziny, uznany przez lekarzy i krewnych za zmarłego, nagle ożywa. Tak właśnie było w przypadku 2-letniego Kelvina Santosa z Brazylii, który zachorował na zapalenie płuc. - Jego stan był bardzo ciężki, rodzice zdecydowali więc, by zawieść syna do szpitala w pobliskim Belem. Tam chłopiec nagle stracił przytomność. Po 15 minutach reanimacji lekarze uznali, że nie żyje. Z aktu zgonu wynikało, że zmarł z powodu niewydolności oddechowej – informuje Sfora.pl.
Ciało chłopca wydano rodzicom, którzy zabrali je do domu i ułożyli w trumnie. Następnego dnia miała odbyć się ceremonia pogrzebowa, jednak w czasie nocnego czuwania dwulatek nagle się ocknął i poprosił o łyk wody. Ojciec Kelvina, który siedział akurat obok trumny, przeżył prawdziwy szok. Pobiegł po pozostałych członków rodziny, aby rozgłosić radosną nowinę. Chwila szczęścia nie trwała jednak długo – malec ponownie stracił przytomność i już nie udało się go ocucić.
- Lekarze powiedzieli mi, że chłopiec nie żyje, ale nie dali mi żadnych wyjaśnień dotyczących tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy - mówi Antonio Santos. Dodaje również: - Nie wierzyliśmy zapewnieniom doktorów i zwlekaliśmy z pogrzebem jeszcze przez kilka godzin. Przecież za pierwszym razem się pomylili…
Niestety, Kelvin nie odzyskał już przytomności i rodzina była zmuszona go pochować. Ojciec dwulatka jest jednak przekonany, że jego syn żyłby do dzisiaj, gdyby medycy zbyt pochopnie nie uznali go za zmarłego. Zgłosił już całą sprawę na policję, która właśnie rozpoczęła śledztwo.
Maja Zielińska
Zobacz także:
Europrostytutki w natarciu: To będą dla nich BAAARDZO pracowite tygodnie!
W najbliższym czasie fani futbolu mogą liczyć na mnóstwo niezapomnianych atrakcji. Nie tylko sportowych.
To CUD! W podbiałostockich Hryniewiczach figurka Maryi zapłakała krwawymi łzami...
Wierni są przekonanie, że za całym wydarzeniem stoi jakaś wyższa siła.